wtorek, 8 września 2009

Jedzenie kebaba w 3 minuty

Jak zjeść kebaba w trzy minuty ? Czy to w ogóle jest możliwe ? Przekonałem się, że jest to możliwe oglądając filmik na youtubie. Żeby było ciekawiej do rekordu przystąpiło dwóch polaków. Choć nie jest to oficjalny rekord to widać, że chłopakom zależało by wygrać. Chyba poszło o jakiś zakład. A jeśli zakłada się polak albo rusek to albo musi chodzić o wódkę albo o piwo. Z pewnością coś z tych dwóch rzeczy. W przeciągu półtorej minuty kebab zmniejsza swoją objętość o więcej niż połowę. Dalej jest już słabiej mimo to pochłonięcie takiego rozmiaru kebaba jest naprawdę nie lada wyczynem zważywszy na fakt, że osoby które podeszły do zadania są raczej szkieletowatej postury. Znam tylko jedną osobę która jest chuda jak panowie na filmie i potrafi wciągnąć w 4 minuty 54 parówki z hotdogów. Jest to dobrze już chyba wszystkim znany Kobayashi. Pamiętacie gościa który ścigał się w jedzeniu parówek z niedźwiedziem ? To był właśnie szalony K który zjadł wtedy te 54 parówy bez żadnego grymasu na twarzy. Taki zawodnik to zdumiewająca elita jedzenia na czas. Jedynymi mocniej głodnymi ludźmi którzy wciągali kwadratowe hamburgery w White Castle byli to Harold i Kumar czyli główni bohaterowie filmu Harold i Kumar: Idą do White Castle. No cóż... Tylko, że oni są fikcyjnymi postaciami a sławienny Kobayashi to nie fikcja lecz prawda z krwi i kości tak samo jak panowie na tym video !

piątek, 28 sierpnia 2009

Jedzenie Ekologiczne

Magazyn Logo24 napisał bardzo przyjazny artykuł na temat ekologicznego jedzenia. Artykuł jest przejrzysty, merytorycznie bogaty, napisany z głową oraz jest w nim wypunktowanych porad "jak jeść zdrowo i ekologicznie". Z pewnością jest wart polecenia. Poniżej kilka słów na jego temat ...

Autorka Inka Wrońska zaczyna poradnik zdaniem:

"Anglicy mają takie powiedzenie: jesteś tym, co jesz. Zdecydowanie lepiej jeść rzeczy zdrowe, naturalne, bez konserwantów, barwników i w ogóle sztuczności. Nawet jeśli to znaczy droższe. Bo z jedzeniem jest jak z perfumami - nie chodzi o to, aby wylać na siebie dużo, tylko aby te kilka kropel rzeczywiście dobrze pachniało"

Następnie zaczyna wypunktowywać jak jeść z umiarem i oczywiście ekologicznie, jak kupić, przygotować bądź zdobyć ekologiczne jedzenie, co jest dla nas zdrowe a co nie. I tak (w skrócie).

1. Jedzmy produkty sezonowe.
2. Kupujmy to co rośnie niezbyt daleko - będzie świeżo.
3. Kupujmy na bazarach i bezpośrednio od hodowców i rolników.
4. Samodzielnie pieczmy chleb i mięso, uprawiajmy zioła, rosół gotujmy na mięsie. (bardzo przyklaskuję, jestem jak najbardziej za. Przy okazji gdyby komuś zaświtała myśl żeby piec chleb, to proszę bardzo Wypiek Domowego Chleba )
5. Przywoźmy z zagranicy produkty wysokiej jakości. Autorka daje tu przykłady: Oliwa z niedojrzałych oliwek fruttato intenso z Toskanii, suszona szynka z Kraju Basków, oliwki z Peloponezu, miód z Krety, zioła i ich mieszanki z krajów południowych i.in.
6. Sprawdzajmy producentów jedzenia, czy są EKO
7. Szukajmy na opakowaniach certyfikatu 'Ekologiczne'
8. Unikajmy plastikowych i innych nieekologicznych opakowań.

Po treści wypunktowanej autorka zwraca uwagę na ruch Slow Food, Fair Trade itd.
Gorąco zachęcam do przeczytania całego artykułu gdyż jego prostota i spójność w treści kontynuowanego tematu w bardzo przejrzysty sposób może rzucić nowe światło na nasze stare, zakorzenione poglądy: artykuł można znaleźć pt. Zostań Ekoistą

czwartek, 27 sierpnia 2009

Przesmaczna pizza w zasięgu ręki

Do zrobienia pizzy potrzebujemy 300g mąki. O mące zapomnieć się raczej nie da, przynajmniej trudno mi to sobie wyobrazić. Z mąki formujemy kopczyk z wgłębieniem, do którego wlewamy około 0.5 szklanki letniej wody i wkruszamy drożdże (ok. 20g). Woda nie może być gorąca, bo nam zabije drożdże i zamiast pizzy będzie opłatek wigilijny. Nie może też być zimna, bo drożdże nie wystratują.



Po chwili na powierzciasto do pizzychni wody powinna się utworzyć skorupa z pęknięciami - znak, że drożdże pracują. Dodajemy sól (pół łyżeczki) i ze dwie łyżki oliwy (z oliwek, nie jakiś tam olej).

Całość mieszamy i ugniatamy rękami aż do poczucia skrajnego zmęczenia nadgarstków i uzyskania jednolitej miękkiej masy. Oprószone mąką zostawiamy na jakieś 20 minut w cieple, aby podrosło.

Wyrośnięte ciasto rozwałkować lub rozgnieść rękami w celu zyskania żądanego kształtu i pozostawić na blasze na parę minut, aby jeszcze podrosło. Blachę wcześniej natłuścić, a najlepiej wyłożyć specjalnym papierem do pieczenia ciast.

W międzyczasie zrobiliśmy sos, wykorzystując do tego roztarty pomidor, oliwę, posiekaną cebulę i czosnek. Do sosu dodajemy obowiązkowo pieprzu, a zależnie od nastroju i fantazji także papryki, soli i innych przypraw.

Na górę kładziemy salami, warzywa - np. cebula, papryka. Można położyć przesmażone wcześniej i przyprawione pieczarki. Całość obficie przesypujemy startym serem (w ideale jest to mozzarella, choć nie koniecznie). Na koniec możemy posypać bazylią, oregano lub oliwkami.





Piec musi być nagrzany możliwie najlepiej. W piekarniu 220 st.C z termoobiegiem pizza jest gotowa po około 12 minutach.

środa, 26 sierpnia 2009

Smacznie,zdrowo, nie-reklamowo


Twoje dziecko zaczyna cię prosić o „jedzenie z telewizji”? Twierdzi, że wszyscy koledzy w szkole odżywiają się chipsami, hamburgerami oraz batonami? Spokojnie, są sposoby na twojego małego „fana śmieciowego jedzenia”.

Photographer: Dino De Luca
Baby.


Po prostu nie możesz mu na to pozwolić. Przeczytałaś chyba z tysiąc podręczników i wiesz dobrze, jak ważne jest właściwe odżywianie dla twojego dziecka. A tymczasem codziennie wysłuchujesz litanię próśb o kolejne niezdrowe rarytasy. Co zrobić, by maluch znów „przestawił” się na twoje smakołyki?

Chwila prawdy

Teraz niejako na własnej skórze odczuwasz, jaki wpływ ma reklama na dzieci. Maluch, który zobaczył na szklanym ekranie reklamę słodyczy, będzie w sklepie domagał się właśnie takich słodkich produktów. Co ciekawe (i przerażające zarazem!) nawet dzieci, które nie umieją mówić, potrafią bezbłędnie rozpoznać charakterystyczne logo na pudełku np. cukierków! To, czy ulegniesz naciskom malucha czy też nie, zależy tylko od ciebie!

Chroń swoje dziecko!

Jeśli chcesz, by twój uczeń nie został „ofiarą reklamy” możesz go zabezpieczyć przed jej wpływem. Wystarczy, że zastosujesz kilka zasad.

* Przede wszystkim rozmawiaj ze smykiem – bez końca wyjaśniaj dziecku, że reklama ma na celu namówienie ludzi do zakupu np. chipsów, nawet jeżeli nie są one tak całkiem zdrowe. Zapytaj malca, ja sądzi: czy powinno się ulegać, jeśli ktoś nakłania do zrobienia czegoś złego?
* Spróbuj ograniczyć oglądanie reklam w twoim domu. Możecie wybierać takie kanały, w których nie ma spotów (niektóre programy z bajkami w ogóle nie emitują reklam). Postaraj się włączać telewizor na dany materiał, a potem od razu go wyłączajcie.
* Pozwól dziecku od czasu do czasu kupić coś, na co ma szczególną ochotę – nawet jeśli jest to coś bardzo niezdrowego. Możecie np. ustalić, że raz w miesiącu maluch zje taki smakołyk, np. żelki albo chipsy.
* Pokaż konsekwencje – wyjaśnij dziecku, że częste jedzenie niezdrowych przekąsek powoduje otyłość (żadne dziecko nie chce być grube!), odbiera siły (można mieć słabsze wyniki na wf-ie) oraz powoduje próchnicę (nikt przecież nie lubi borowania!).

Daj coś w zamian!

No dobrze, załóżmy, że już prawie pozbyłaś się „śmieciowego jedzenia” z domu. Teraz jednak musisz działać, bo inaczej twój maluch znów zacznie dopominać się telewizyjnych smakołyków.

* Zaproś dziecko do kuchni i razem przyrządźcie np. hamburgery dla całej rodziny. Wiadomo - to, co domowe na pewno będzie zdrowsze.
* Jeśli chcesz, by twoje dziecko jadło zdrowe przekąski, umieszczaj je w miejscach widocznych, np. ustaw misę z owocami lub obrane marchewki na kuchennym stole. Dzięki temu twój uczeń zaraz po powrocie ze szkoły trafi na taki zdrowy posiłek i nawet nie pomyśli o niezdrowych smakach.
* Miej w domu tylko zdrowe smakołyki, np. migdały, pestki słonecznika, chrupki chleb, całą masę owoców i warzyw.
* Podawaj jedzenie w ciekawej formie, np. ułóż je ładnie na półmisku, zrób kanapki w ciekawych kształtach lub dorób „ideologię” do dania – wymyśl historię, np. „Takimi oto kanapkami kiedyś pożywiali się rycerze wyruszając do boju…”

wtorek, 25 sierpnia 2009

Mottem filmu są słowa Hipokratesa, ojca współczesnej medycyny: “Niechaj pożywienie będzie lekarstwem, a lekarstwo pożywieniem”. “Przysięga Hipokratesa” składana jest do dziś przez lekarzy na całym świecie. Ale od czasów Hipokratesa nasze podejście do leczenia chorób bardzo się zmieniło…

Lekarze w dzisiejszych czasach słabo są poinformowani o aspektach związanych z dietą. Nowoczesna medycyna tak jak wiele innych zawodów kręci się wobec tzw. "pigułki na wszystko" czyli zrobić tak żeby było dobrze, przy minimalnych nakładach. Przykrym jest natomiast fakt, że koncerny farmaceutyczne chcą utrzymywać taki stan rzeczy a tak naprawdę nie chcą ujawniać żadnych badań, gdyby postępowali inaczej przemysł ten byłby praktycznie nie dochodowy a w takim wypadku mają pole do popisu gdy jakaś choroba zacznie atakować. Wtedy wchodzi lek o nazwie np. "x" który zarabia grube miliony.

Wracając do tematu kinematografii, zaprezentuję link do filmu który jest mocniejszy niż paczka "extra mocnych". Jeśli chcesz się czegoś nauczyć, rozjaśnić sobie umysł na pewne sprawy dotyczące żywienia i jedzenia to serdecznie polecam ten film.

Mówiąc krótko ten film jest MOCNIEJSZY niż paczka “extra mocnych”. Zarezerwuj sobie półtorej godziny wolnego czasu, usiądź wygodnie i oglądaj. Przygotuj się na duży zastrzyk pożytecznej wiedzy – prawdziwej wiedzy o tym, co się dzieje z nami, ze współczesną medycyną oraz wiedzy o autentycznym, skutecznym uzdrawianiu.

„Jedzenie ma znaczenie”

klikając w powyższy link zostaniesz przeniesiony na stronę youtube i kolejne odcinki filmu powinny się włączać automatycznie.


poniedziałek, 24 sierpnia 2009

Koteczek proszący o jedzonko

Koteczek proszący o jedzonko



Photographer: bk images
Cat portrait. Rescue cat.

Błąkając się po youtube'je (jak zwykle zresztą), napotkałem na bardzo słodki filmik. W roli głównej występuje gdzieś tak 3 tygodniowy kotek, wyuczony specjalistycznego proszenia o jedzenie. Nie mam tutaj na myśli sposobów sprawdzonych lub takich który każdy z nas zapewne kojarzy: miauczenie, mizianie po nogach, skakanie, wspinanie się po nas lub po czymś w celu przejęcia pożądanego ładunku jedzenia. Chodzi mi tutaj raczej o gest który nie jeden człowiek na ziemi robił gdy był bardzo głodny. Składanie rąk jak do modlitwy i charakterystyczne proszenie "ale mamo, ja jestem głodny, za ile będzie obiad ?". Ten kotek z pewnością przebija swoich pobratymców.

Pod tym linkiem znajdziecie przekomiczny film który po krotce opisałem powyżej.

sobota, 15 sierpnia 2009

Niesamotwity chomik

Widzieliście kiedyś chomika który wciąga jedzenie jak jakiś odkurzacz ? Mnie udało się zobaczyć takie zjawisko dopiero wczoraj. Aż dziwne, że ta mała kruszynka nie zdechła po "zmagazynowaniu tego wszystkiego". Takie małe zwierzątko a wcina masakrycznie dużo, gdzie ten szkrab to wszystko mieści ? Czy chomiki mają 4 żołądki jak krowy ? Takie i inne pytania kłębiły mi się w głowie przez dłuższy czas od momentu gdy pierwszy raz ujrzałem ten filmik.



Wydaje mi się jednak, że chomik nagrany przez tę koleżankę to po prostu jakiś po czarnobylowy mutant. Na zewnątrz jest taki jak cała reszta populacji pięknie wyglądających gryzoni domowych, ale za to w środku nastąpiła mutacja w wyniku której powstała w żołądku tej miniaturki, równie mała miniaturowa czarno dziura która wszystko wciąga, dlatego właśnie chomiczkowi nadal jest mało, cokolwiek by nie wcinało.

piątek, 14 sierpnia 2009

Dieta cud: reklama

Na wstępie chciałem napisać, że nie wszystkie panie muszą wyglądać jak super modelki i nie muszą zrzucać kilogramów z dnia na dzień katując się przy tym. Są naprawdę dobre metody które nie wymagają drakońskich diet. Nie muszą wpływać na system immunologiczny, znacznie go osłabiając.



Według mnie jest to w miarę śmieszna reklama, ukazująca prawdę o dietach i przeprowadzaniu procesów odchudzania na sobie. Nie ma sensu działać wtedy gdy jesteśmy maksymalnie głodni. Przecież nasze ciało wie lepiej czego nam potrzeba i w jakich ilościach.

czwartek, 13 sierpnia 2009

Sztuczek magiczny czas

Dość efektywny sposób na przyciągnięcie uwagi w sklepie. Nijaki pan Chris Angel, spróbował swoich sił w sklepie spożywczym gdzie poprosił o pomoc w sztuczce chłopca i asystenta kierownika. Sztuczka polegała na znikaniu poszczególnych produktów spożywczych jakim było jajko i cytryna. Następnie podrzucając do góry dużą pomarańczę wdrażał swoją efektowną sztuczkę w życie. Dziwne, lecz jajko i cytryna zniknęły i co śmieszniejsze nie miał tych przedmiotów przy sobie. W ostateczności rozkrawając po kolei pomarańczę, cytrynę i rozłupując jajko wyczarował małego pisklaka. Wielki szacunek dla tego pana. Oglądam to już 4 raz i nie mogę pojąć jak to zrobił.

wtorek, 11 sierpnia 2009

Slow Food czy Fast Food?

Moda na Slow Food przyszła do nas z zachodu, gdzie w porze lunchu ludzie spotykają się w restauracjach, bistrach i knajpkach, by razem spędzić czas przy wspólnym posiłku.

Moda na Slow Food przyszła do nas z zachodu.
Życie w ciągłym pośpiechu źle wpływa na nasze samopoczucie
. Dlatego też coraz częściej z wielkim podziwem patrzymy na ludzi, którzy posiadają zdolność racjonalnego gospodarowania swoim czasem i umiejętność znalezienia równowagi między pracą, a chwilą, którą mogą poświęcić na przyjemności.

Zdrowe, spożywane w spokoju o odpowiednich porach, posiłki sprawiają, że lepiej funkcjonujemy, mamy więcej energii i siły do pracy, jesteśmy bardziej skoncentrowani i spokojni. Świetnie zdają sobie z tego sprawę członkowie międzynarodowej organizacji Slow Food, którzy stanęli w obronie tradycyjnej żywności.

Ruch społeczny zwany Slow Food powstał jako forma protestu przeciwko powstającym na masową skalę barom typu fast food. Moda na Slow Food przyszła do nas z zachodu, gdzie w porze lunchu ludzie spotykają się w restauracjach, bistrach i knajpkach, by razem spędzić czas przy wspólnym posiłku. Amerykańscy naukowcy odkryli natomiast, że w momencie największego obciążenia i zmęczenia, kreatywność pracowników spada o 45%. Aby tę kreatywność zwiększyć, wystarczy naprawdę niewiele. Małe zmiany mogą dać spektakularny efekt, aby w pełni cieszyć się każdym dniem. Należy odnajdywać przyjemności w drobnych czynnościach. A czy istnieje bardziej prozaiczna czynność, która jednocześnie może dostarczyć wiele przyjemności i korzyści niż... jedzenie.

Slow Food vs. Fast Food?

Ruch społeczny zwany Slow Food powstał jako forma protestu przeciwko powstającym na masową skalę barom typu fast food. Jego twórcy namawiają do rezygnacji z niezdrowej
, „szybkiej kuchni” na rzecz zdrowej i naturalnej żywności. Postulują spożywanie wartościowych posiłków, które zapewniają nie tylko moc witamin i wartości odżywczych, ale dają również całkowitą pewność, że składniki, z których je przygotowano nie były modyfikowane genetycznie. Zwolennicy Slow Food doszli do wniosku, że powolne celebrowanie posiłków sprzyja ogólnemu, dobremu samopoczuciu. Tak narodził się Slow Movement.

Slow Food - jedzenie godne zaufania ?

Niewielu z nas wie o istnieniu restauracji i kawiarenek, które serwują klientom potrawy przyrządzane tylko z naturalnych składników, a atmosfera która towarzyszy jedzeniu sprzyja relaksowi i odprężeniu. Jazz Bistro podąża za Slow Movement forsując tym samym ideę powrotu do naturalnych rytmów życia.
Idealnym przykładem są restauracje sieci Jazz Bistro Group, jak NU, ZEN czy też Gwiazdeczka. Wśród zup, sałatek, przekąsek odnajdziemy dobrze znane smaki z dzieciństwa. Co jakiś czas w karcie pojawia się zestaw nowych dań, będących wariacją na temat kuchni konkretnego regionu, na przykład azjatyckiej czy włoskiej. Dopełnieniem są wyśmienite kawy i aromatyczne herbaty. Olbrzymim atutem tych miejsc jest niepowtarzalna atmosfera – zawsze przy nastrojowych dźwiękach smooth jazzu i chilloutu. ZEN Jazz Bistro wyróżnia się przede wszystkim niezwykłą stylistyką wnętrz i niepowtarzalną atmosferą. ZEN to miejsce idealne na nieformalne spotkania w eleganckim klimacie, gdzie można oderwać się na chwilę od codzienności. Goście podkreślają, że tu odnajdują spokój. Także w restauracji NU można odpocząć i zapomnieć o pracy. Smaki fusion sprzyjają atmosferze relaksu. Goście NU unikają zachowań wiążących się z kontrolą czasu: zerkania na zegarek i telefon
komórkowy, sprawdzania planu zadań. Do codziennego słownika należy włączyć słowa na pozór już dziś zapomniane: „delektować się”, „rozkoszować”, „relaksować”. Idea Slow Movement, która towarzyszy restauracjom NU, ZEN i Gwiazdeczka pozwala odnaleźć spokój. Tu posiłek nie służy jedynie do zaspokojenia głodu lecz jest przede wszystkim źródłem przyjemności, rozkoszą dla podniebienia, okazją do spotkań towarzyskich i rodzinnych, a także odwiecznym rytuałem.

poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Jak powstał McDonald ?

Historia

Firma została założona 23 lipca 1940 w San Bernardino w Kalifornii przez braci Dicka i Maca McDonaldów. Od 1953 firma udziela franczyz. Dwa lata później, 2 marca, Ray Kroc stworzył prawną formę dla systemu franczyzowego: McDonald's Systems, Inc. W 1960 firma została przemianowana na McDonald's Corporation. Jako spółka akcyjna jest ona notowana na Nowojorskiej Giełdzie Papierów Wartościowych (NYSE) od 5 stycznia 1966. W 2007 McDonald's dysponował 31 tys. barów szybkiej obsługi w ponad 119 krajach na całym świecie[1]. Firma jest również właścicielem innych marek restauracyjnych, jak Aroma Café, Boston Market, Donatos Pizza i Pret a Manger. W 2007 przychody firmy wyniosły 22,8 mld dolarów, a zyski netto – 3,9 mld dolarów.

Od tego czasu McDonald stał się popularny w wielu regionach...



...w japonii



...w tajlandii



...w krajach arabskich

Model biznesowy

Większość barów McDonald's serwuje dania zarówno dla gości zajmujących stoliki, jak i kierowców samochodów (drive-in lub drive-thru), aczkolwiek istnieje też wiele barów typu McDrive, w których przyjmuje się wyłącznie zamówienia od kierowców i nie ma żadnych stolików – zwykle przy autostradach, stacjach benzynowych lub centrach handlowych. Istnieje szereg barów "tematycznych", jak np. Rock-and-Roll McDonald's. Niektóre nowsze bary są jednocześnie miejscami rozrywki, zwanymi McDonald's Playlands lub PlayPlaces. Model biznesowy McDonald's Corporation różni się nieco od modelu innych sieci fast food. Oprócz zwykłych opłat franczyzowych i procentu od sprzedaży, dochodem McDonald's są również czynsze, częściowo powiązane ze sprzedażą, w USA McDonald's jest bowiem zawsze właścicielem nieruchomości, na której znajduje się bar będący przedmiotem umowy franczyzowej. Jak stwierdził Harry J. Sonneborne, jeden z założycieli McDonald's: Jesteśmy biznesem w dziedzinie nieruchomości. Jedynym powodem, dla którego sprzedajemy hamburgery, jest to, że przynoszą największy dochód płatnikom czynszu.[potrzebne źródło] W Europie model jest odmienny; np. w Wielkiej Brytanii McDonald's jest właścicielem jedynie ok. 30% placówek; także w Polsce franczyzobiorcy często najmują powierzchnię od innych wynajmujących.

McDonald's w Polsce

Pierwszą restaurację otwarto 16 czerwca 1992 roku w Warszawie - na rogu ulic Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej. Koszt budowy wynosił 1 mln dolarów. W dniu otwarcia ustanowiony został rekord świata w liczbie transakcji, 45 tysięcy klientów dokonało 13,304 zamówień - ten rekord jest niepobity do dzisiaj[2]. Obecnie w Polsce znajduje się 225 lokali tej sieci. Zatrudnionych jest ponad 13,5 tys. osób

niedziela, 9 sierpnia 2009

Czy unikać spożywania soli?


Naukowcy apelują o unikanie spożywania soli.

Dodawanie soli do potraw znacznie zwiększa prawdopodobieństwo nadciśnienia i udarów mózgu. Potwierdzają to najnowsze badania ekspertów z Kanady, którzy apelują o unikanie słonych dań.

Na nadciśnienie cierpi łącznie miliard ludzi na świecie. Prawie jedna trzecia zachorowań to wynik spożywania nadmiernej ilości soli, podkreślają badacze na łamach Kanadyjskiej Gazety Lekarskiej. Eksperci podają przykład południowoamerykańskich plemion Indian, które w ogóle nie stosują soli i nie mają żadnego problemu z nadciśnieniem.

Z drugiej strony Japończycy spożywają aż po 15 gramów soli dziennie i wyjątkowo często zapadają na tego typu choroby.

Kanadyjscy naukowcy radzą więc, by drastycznie ograniczyć sól: z dziesięciu gramów - bo tyle średnio spożywają dziennie mieszkańcy zachodu - do maksymalnie trzech. Najprostszą jednak receptą jest niedodawanie soli do żadnych potraw.

sobota, 8 sierpnia 2009

Zdrowe jedzenie czy jednak na odwrót ?

Czekolada pomaga pozbyć się brzuszka? Oliwki i orzechy sprzymierzeńcem w odchudzaniu? Tak, gdyż wszystkie obfitują w dobry tłuszcz MUFA. Przedstawiamy 5 produktów, które pomogą ci uzyskać płaski brzuch.

Dla starożytnych Greków oliwa była równie cenna jak złoto. Aztekowie traktowali czekoladę niczym świętość. Migdały były cenione już przez mieszkańców starożytnego Egiptu, a awokado przez wieki symbolizowało płodność. Te produkty są znane ludzkości od tysięcy lat. Jednak dzielą nie tylko dłuuugą historię- wszystkie mają unikalne właściwości. Jakie? Pełne są kwasów jednonienasyconych (MUFA). Ten „dobry tłuszcz” chroni przed chorobami przewlekłymi, a także, według najnowszych badań, pomaga zrzucić zbędny tłuszczyk. Najlepiej sprawdza się w walce z „oponką” wokół talii. Dlatego dietetycy polecają te produkty podczas stosowania diety na osiągnięcie płaskiego brzucha.

Oto 5 likwidatorów tkanki tłuszczowej, które obfitują w kwasy jednonienasycone MUFA:

- Oleje
- Orzechy i nasiona
- Awokado
- Oliwki
- Czekolada

Jedzenie jednej porcji (nie mniej nie więcej), któregoś z tych produktów żywnościowych do każdego posiłku utrudni gromadzenie się groźnego tłuszczyku w okolicach talii, a nawet pomoże ci pozbyć się paru centymetrów. Każda porcja danego produktu zawiera wysoką ilość kwasów jednonienasyconych. Najlepiej włączyć je do codziennej diety lub do diety odchudzającej. Nie powinno to stanowić problemu, gdyż wszystkie są smaczne (szczególnie czekolada) i można je podawać w różnej postaci.

Oleje

Do wyboru: kanadyjski olej canola, oliwa z oliwek, olej sezamowy, sojowy, słonecznikowy, lniany, olej z orzechów włoskich albo orzechów arachidowych oraz sos pesto.

Porcja: 1 łyżka stołowa

Jak go używać? Smaż na oliwie albo oleju sezamowym, arachidowym, canola, orzechowym. Używaj pesto do makaronów, ryżu lub kanapek, dodawaj je też do zup i grillowanych potraw. Marynuj w oliwie, albo oleju sezamowym lub arachidowym. Używaj oleju lnianego jako dressing do sałatek (pamiętaj, że ten rodzaj oleju nie może być stosowany do gotowania i smażenia).

piątek, 7 sierpnia 2009

Paul Newman i historia z 50 jajkami

Cool Hand Luke - No man can eat 50 eggs scene


Paul Newman w jednym z filmów wojennych w których zagrał ściemnia, że zjada 50 gotowanych jajek. Chłopie, nikt tylu jajek nigdy nie zjadł ! Rodzi się tutaj pytanie skąd reżyserowie i scenarzyści fajnych filmów biorą takie głupie pomysły. Z jednej strony widz szokuje się widząc i słysząc coś takiego, ale jak to zwykle bywa nie pokazują całości zakładu tylko samą końcówkę. Polecam moment od piątej minuty, jest najzabawniejszy. Jest chyba łącznie 5 ujęć jak Newman je jajka, reszta to powtórki. Wystarczy lekko się skupić, wytężyć wzrok i możemy zauważyć niedociągnięcia. Nie będę ich dokładnie opisywał ponieważ nie chcę zabierać zabawy Wam drodzy czytelnicy.




Ciekaw jestem jakie jest Wasze zdanie odnośnie jajecznego szaleństwa. Czekam na maile w stylu "ile udało mi się zjeść jajek", "rekord mojego taty" itd. Także ślijcie wiadomości tego typu na pocztę. Możecie być pewni, że najciekawsze opowieści trafią z czasem do posta związanego z okazją świąteczną.

czwartek, 6 sierpnia 2009

Bloc Party - Like Eating Glass

Post odbiegający troszkę od normy ustalonej na początku ale to chyba nic nie szkodzi jak od czasu do czasu na blogu o jedzeniu nie będę pisał o jedzeniu. Nie będę, bo popadnę w jakąś psychozę ciężką. Już mam takie spaczenie bo mimo wszystko jak dobrze widzicie w tytule jest słowo "eating" na szczęście nic poza tym słowem nie kojarzy się tym razem z jedzeniem. Bloc Party jest dość fajnym zespołem choć nie podoba mi się szczerze ten teledysk dlatego podaje go Wam na złotej tacy do wnikliwego obejrzenia i przeanalizowania go. Otóż z mojego punktu widzenia, wydaje mi się, że troszkę odbiegli jeśli chodzi o profesjonalne wykonywanie teledysków. Wygląda to tak jakby ktoś z domu zakosił kamerę z półki i latał po miasteczku kręcąc co i kogo popadnie. Przy fajnej muzyce spodziewałem się na więcej niż to co zaprezentowali. Dlatego mogliby się Bloc'si ogarnąć i nie odstawiać takich fuszerek. A co Wy myślicie na ten temat drodzy blogowicze ? Czy takie nieprofesjonalne teledyski to dobra wizytówka w branży muzycznej ? Czy to ma na celu udowodnienia jacy artyści są abstrakcyjni. Może mają jakieś specjalne wizje swoich teledysków tylko czy uda im się zdobyć nimi popularność ? Troszkę nurtujące pytania, ale mam nadzieję, że są na temat. Tak czy siak muzyka fajna słuchać się da ale teledysku nie polecam, zresztą oceńcie sami...



środa, 5 sierpnia 2009

Kobayashi vs Wielki Niedźwiedź

"Legendary competitive eating champion Takeru Kobayashi battles a huge Kodiak bear. Part of the glasscapsule video miscellania series."



Dosłownie "maneating machine". Kobayashi o którym kiedyś już pisałem zaskoczył mnie po raz ponownie. Filmik dość stary, emitowany w na amerykańskim kanale telewizyjnym Fox. Japończyk wystartował w przedziwnych zawodach jedzenia hot dogów "wyprzedź w jedzeniu hot dogów niedźwiedzia". Od samego początku filmu wiedziałem, że Kobayashi polegnie. Czemu ? Otóż tak jak na samym początku jak i na końcu potwierdzając tę samą wersję trener miśka oraz prezenterzy powiedzieli, że miś został odpowiednio przygotowany do zawodów w takim sam sposób jak przygotowywał się Kobayashi. Czyli troszkę się głodził. W wyniku czego mógł zjeść więcej. Wynik który ustanowił Japończyk jak zwykle był imponujący niestety nie na tyle by móc wygrać ze zwierzątkiem. W ten właśnie sposób futerko wygrało nad legendarnym pożeraczem parówek. Chociaż Kobayashi odgraża się, że z miłą chęcią wystartuje w zawodach jeszcze raz by pokazać światu, że z miśkiem da się wygrać!

wtorek, 4 sierpnia 2009

Rybia japońsko-rosyjka ruletka

Dziś znalazłem dość szokujący materiał pochodzący z kanałów przyrodniczych jakimi są Discovery. Szczerze byłem dość zaskoczony, że ludzie w Japonii jedzą trujące ryby. Ten dość dziwny sposób na zaspokojenie swoich potrzeb kulinarnych u nas jest odbierany bardziej jako rytuał i chęć popełnienia samobójstwa. Bo tak można nazwać własnowolną próbę zjedzenia takiego przysmaku. W pierwszej chwili pomyślałem sobie, że jest to nie możliwe i wyłączyłem filmik gdyż nasłuchałem się przesądów, że trujący gatunek ryby występujący w filmie uśmierca za każdym razem. Kilka godzin później postanowiłem jeszcze raz przeanalizować film tylko tym razem do końca. Naprawdę opłaciło się. Faktycznie każde zjedzenie takiej ryby kończy się śmiercią ale tylko w wypadku gdy jest źle przygotowana. To tak jak zjeść muchomory (taaak da się), tylko trzeba je odpowiednio przygotować i nie wiem ile razy gotować. Ja osobiście ani na rybę ani na grzybki bym się nie zdecydował bo raczej cenie swoje życie. Osoby przygotowujące potrawy z trujących ryb w Japonii muszą koniecznie posiadać licencję na przygotowanie w tym zawodzie. W latach czterdziestych jeden z amerykańskich prezydentów narzucił ten wymóg na Japonię ponieważ bał się o obywateli swojego narodu. Sposób przygotowania ryby jest na filmie umieszczonym poniżej. Stanowczo odradzam zabawy samemu w te klocki ! W najlepszym wypadku dojdzie do paraliżu całego ciała i porażenia mózgu. Wolałbym raczej mieć możliwość jeszcze kiedyś uprawiać sex albo chociaż przełączać samemu kanały w telewizji, nie wspominając o wyprawie po piwko do żabki.

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Buszmen kontra Dżungla

Dla wszystkich mających twarde żołądki i osób znacznie uodpornionych na takie obrazy, umieszczam filmik specjalnie dla smakoszy i tych wszystkich których społeczeństwo nazwało "buszmeni". Jeden film który wywołał małą kontrowersje na kanale animal planet. Ponieważ bushmen pan "wild" prawie zwymiotował do kamery prawie nie mogąc zjeść przysmaku o którym mówił znaczną część swojego 60 minutowego dokumentalnego odcinka. Zapraszam do oglądania.



Po obejrzeniu tego filmu z pewnością nie będziecie oglądać telewizji przez dłuższy czas niektórych mogą ominąć nawet ogłoszenia towarzyskie. Jeśli oglądaliście film z kimś kto nie przetrzymał tego filmu to jedyne co mogę napisać to "przepraszam". Ale oglądaliście ten filmik na własną odpowiedzialność. Dziwi mnie fakt, że osoba która nazywa się buszmenem ma opory z czymś co nazywa leśnym przysmakiem. To przecież prowadzący nas zachęca i pokazuje, że w dżungli można przeżyć. W takim razie czemu gardzi tym co znalazł i nazywa jedzeniem ? Najwyraźniej ten dokument to taka mała nieudana reklama animal planet bądź wstawka pełniąca rolę przypomnienia nam o jedynej i niepowtarzalnej osobistości jaką był (dobrze wiecie o kogo mi chodzi).

niedziela, 2 sierpnia 2009

Idealnie przygotowana kanapka każdego dnia

Większość osób zgodzi się zapewne z faktem, że pyszna kanapka to najlepsza rzecz od czasu wynalezienia koła. Idealna kanapka to ta, która wyśmienicie smakuje i której przygotowanie nie pochłania zbyt wiele czasu. No ale co zrobić kiedy nie mamy zbyt wiele czasu a jesteśmy bardzo głodni ? To proste, łap za telefon i dzwoń po fast food. Pytanie tylko gdzie ? Z racji tego, że znam tereny łódzkie mogę zdecydowanie polecić kilka pizzeri takich jak np. Antonio, Da Grasso, Gruby Benek, Balon i oczywiście ostatnio przeze mnie uwielbiany placek z lokalu o jakże bujnej i wymyślnej nazwie jaką jest zapewne "Piwnica". Z pewnością o każdej z nich możecie poczytać w Internecie. Każdy z tych miejsc posiada swój urok chociaż najlepszym wizerunkiem jak dla mnie cieszy się raczej piwnica. Jeśli chodzi o ceny i szybkość dostawy preferuję Da Grasso i Grubego Benka chociaż na grubym ostatnio się zawiodłem ponieważ cennik się troszkę pozmieniał i nie jest już tak bardzo przyjazny dla klienta jak kiedyś. Dlatego polecam żeby każdy wyrobił swoje zdanie na temat pizzeri ponieważ nie chciałbym kogoś urazić a przede wszystkim wiernych konsumentów plecków tych lokali. Jeśli posta będą czytały jakieś panie to serdecznie zapraszam do komentowania, ponieważ chciałbym się zapoznać z kobiecą opinią na temat innych tego typu lokali z różnych regionów kraju.

sobota, 1 sierpnia 2009

Dziątka najzdrowszych produktów

Tak mi się właśnie wydawało, że to nie koniec serii filmików z panią Natalią na youtubie. Zdaje się, że wcześniej przeglądając filmiki, po prostu przeoczyłem ten fakt. Reszta filmów również jest dobra. Natalie mówi nam o jedzeniu jednocześnie swym powabnym głosem nęcąc nas by jeść tylko zdrowo. Jest lepsza niż poranny sex i wieczorne anonse erotyczne. Produkcja jest utrzymana jak poprzednie produkcje czyli w postaci monologu o... No właśnie tym razem mowa jest odnośnie dziesięciu najzdrowszych produktów takich jak jajka, kefir, ser pleśniowy, ryby, orzechy laskowe, ciemny chleb. Podejrzewam, że tych produktów jest o wiele więcej tylko zostały wymienione te najistotniejsze. Istnieje wiele pochodnych tych produktów które nie zostały przedstawione jak np. produkty mleczne typu ser biały, mleko. Tutaj rodzi się pytanie. Czemu wymieniony został kefir a nie mleko ? Ponieważ pani w większości wypadków podawała inhibitory. Czyli produkty po których będziemy czuć się lepiej np. w przypadku spożywania alkoholu w naszym organiźmie ścina się białko. To właśnie dlatego czasem mamy ochotę ni jak po imprezie właśnie na kefir, maślankę itd. otóż sfermentowane mleko w szybkim czasie dostarcza nam do organizmu utracone białko. Dlatego czasem lepiej jest machnąć maślankę albo kefir z rana niż ratować się sokami i wodami mineralnymi. Gdy uzupełnimy białko w organiźmie wypijemy znacznie mniej wody. Chociaż to nic złego bo jak wiadomo dzienne zapotrzebowanie człowieka na wodę to minimum 1,5 litra wody dla dorosłego człowieka. Jeśli osoby pijące rano kawę po to by się pobudzić myślą, że ten sposób jest najlepszy niech spróbują zamiennika w postaci świeżego jabłka. Większości z Was da ten sam efekt. Ponadto nie będziemy ociężali i w 75% będziemy mieć lepsze samopoczucie.




piątek, 31 lipca 2009

Top dziesiątka najgorszego żarcia

Jak zwykle błądząc po youtubie znalazłem coś ciekawego "Top 10 Worst Foods - Nutrition By Natalie", pani Natalia wymienia top dziesiątkę najbardziej psującego zdrowie jedzenia. Znajdują się tam między innymi chipsy, bekon, frytki, pączki i jeszcze kilka których nie wymienię ponieważ chciałbym, żeby każdy sam zapoznał się z filmem. Jak zwykle jedni wezmą to do siebie, inni zaś zignorują i nic nie zmienią wychodząc z założenia "bo po co".



Dieta i zdrowe odżywianie to pojęcia nie tak odległe. Nikt nie będzie nam narzucał sposobu w jaki mamy żyć czy jeść. Nie zawsze będzie przy nas mama bądź tata którzy będą nam wspólnie mówić "brokułki są zdrowe, zjedz kalafiorka" itd. przykładów można by tutaj mnożyć. Dieta i zdrowe odżywianie zależy tylko od nas, siedzi to w naszej psychice. Nie musimy zamęczać się stosując drakońskie diety, wystarczy, że na zakupach będziemy szukać zamienników mniej tuczących, które odziwo niekiedy są tańsze niż normalne produkty. Stosując taki manewr przy 45% przypadków metabolizm powinien sam sobie poradzić i powinniśmy stopniowo topnieć na wadze. Jak wiadomo jednemu zrzucanie wagi pójdzie szybko drugiemu wolno a trzeciemu w ogóle nie pomoże. Dla tego dla tych ostatnich zalecam baczniejsze kontrolowanie jedzenia. Chociaż nic się nie stanie jak raz czy dwa razy w tygodniu machniemy sobie jakiegoś jednego cheesburgera w mc donaldzie i popijemy colą. Jeśli dojdą do tego wszystkiego jeszcze jakieś ćwiczenia to "ho ho ho", efekt murowany.

czwartek, 30 lipca 2009

Wycofana reklama TVP

Wycofana reklama TVP

Nie wiem czy pamiętacie ale była kiedyś taka dość niespotykana reklama naszego polskiego dżemiku. Nie wiem kto pozwolił na emisję tejże wielce marketingowej produkcji ale była transmitowana tylko jeden dzień, trzy razy. Dwie mniej więcej w godzinach popołudniowych, ostatnia w porze wieczornej. Reklama dość śmieszna chociaż zdecydowanie nie kierowana do dzieci tylko do dorosłych. Wyraźne podteksty w tym co widzimy i tym co słyszymy. W zasadzie tak na raz można obejrzeć ale raczej nie będzie co wspominać. Przypominam, że to reklama polskich powideł. Tylko Polacy mają takie genialne graniczące z "niewypałem" pomysły.



Najśmieszniejszy moment według mnie jest wtedy gdy czarnoskóry kolega podnosi kołderkę do góry jakby jego libido było zadowolone z powodu "wbicia się" do łoża małżeńskiego. Oczywiście śmiech kolegi i tekst pani, że "nie takie rzeczy w tym łóżku widziałam". Jak na reklamę Łowicza spodziewałem się czegoś więcej ale telewizja jest nieobliczalna tak jak głowy polskiej młodzieży która wymyśla takie zakręcone reklamy. Z jednych reklam się śmiejemy bo są fajne a z drugich śmiejemy się z tego, że są cienkie; odbiegają od jakości innych reklam. Spoglądając na reklamy Brytyjczyków czy też Amerykanów sądzę, że i tak z tymi naszymi reklamami nie jest tak źle. Reasumując pośmiać się z tego można ale też nie trzeba. Jednym przypasuje, drugim będzie cisnęło się w myślach by zamknąć przeglądarkę.

środa, 29 lipca 2009

Food Fight

Food Fight



Bardzo specyficzny filmik. Taka dość artystyczna wizja walki jedzenia z ekhm... Jedzeniem. Stanowczo poglądy twórcy odbiegają od moich wizji takich produkcji. Przedstawienie jedzenia jako wojsk walczących między sobą. Coś jak Irak vs USA tylko w wersji lite. Filmik trwa 5 minut 30 sekund i jest stanowczo czymś w rodzaju społecznego przesłania dbania o siebie. Jeśli mamy być niewolnikami produktów, wybierzmy te które nie będą nam doszczędnie w przeciągu kilku lat niszczyły zdrowie. Przynajmniej ja tak to odbieram...

Co do animacji jest po prostu wspaniała. Coś na wzór Monty Pythona którego uwielbiam i bez którego żyć nie mogę. W zeszłym tygodniu na TV4 skończyła się edycja w postaci serialu. Czterdziesty piąty i tym samym ostatni odcinek był powalający. Zapraszam do śledzenia programu ponieważ w tym tygodniu zapowiadana była powtórka odcinka (oczywiście przy założeniu, że program się nie zmieni tak samo jak chociażby 23.07 gdy miałem zamiar obejżeć Galileo o którym kiedyś wspominałem a TV4 uraczyła mnie bajką pt. Włatcy Móch". Kochana telewizja...

Szczerze to nawet podobała mi się ta krótkometrażowa produkcja. Coś w sobie ma, można się nad tym zastanowić. Pomyśleć o co w tym chodzi, wysnuć parę hipotez i na koniec podzielić się filmem ze znajomymi. Co zresztą ja teraz czynię z Wami drodzy blogowicze.

wtorek, 28 lipca 2009

Timon i Pumba: Niewielkie żarcie


Timon i Pumba: Niewielkie żarcie

Grove Snail

Photographer: Simon Howden


Jak zwykle zamieszczam posta o... Jedzeniu ! Nie może być inaczej. Tym razem zagłębiłem się w bajki. Odwiedziłem ostatnio rodzinę. Mój mały kuzyn zaraził mnie oglądaniem Timona i Pumby bajki w której występują postacie z kinowej produkcji bajkowej "Króla Lwa". Naprawdę można się przy tym pośmiać. Same postacie są rozbrajające tzn.

Pumba - duży troszkę przygłupawy dzik dzik (mający czasem przebłyski inteligencji), bedący ochroniarzem Timona.

Timon - szczerze wydaje mi się, że jest to fredka (albo coś na ten wzór), głowa drużyny, maksymalnie wygadane zwierzątko (przez co często przyciąga nieszczęścia)

Umieszczam tutaj jeden z wykręconych odcinków w którym dwójka bohaterów poluje na "żarcie" przedzierając się przez dżunglę. Po zlokalizowaniu swojej ofiary; ślimaka. Zwierzątka złapane zostają do skrzynki wraz ze swoją przekąską. Podróż trwa dość długo, gdy skrzynka się otwiera Timon uprzedza fakty mówiąc, że są we Francji gdzie wszyscy zajadają się ślimakami i innymi robalkami. Tym samym są w siódmym niebie ponieważ te potrawy jak najbardziej im odpowiadają...


poniedziałek, 27 lipca 2009

Teledysk dla Mc Donald'a, Pizza hut... ?

Teledysk dla Mc Donald'a, Pizza hut etc.


Pizza

Photographer: Suat Eman


Najwyraźniej coś mnie ominęło. Pytanie tylko jak ? To dość dziwne, że piosenka tego pokroju nie weszła na dziecięce listy przebojów. Z drugiej strony zaś, może to i nawet lepiej. Czemu ? Słowa piosenki mówią o stołowaniu się w mc donaldzie i pizza hut. Szczerze jakoś nie widzę jak moje dziecko miało by oglądać takie pranie mózgu od samego rana. Uważam, że jest to obelga dla normalnych ludzi i świadomie wykorzystany tzw. "zły" marketing którego celem jest wmawianie przez 24/h nam, że czegoś potrzebujemy. Skład tych potraw jest tak przygotowany by pobudzić nasze kubki smakowe i rozpamiętać smak. Oglądając reklamę powracamy do tamtego smaku. Smaczne to może jest ale nikt nie widzi jakie jest to tuczące. Nie żebym się jakoś zdrowo odżywiał. Jak najbardziej jadam miąsko. Szczegół tkwi w częstotliwości takich posiłków.

Przeprowadziłem kiedyś na sobie test. Stołowałem się tylko w miejscach gdzie mogłem szybko otrzymać jedzenie i jeszcze szybciej je pochłonąć. Najczęściej były to bary szybkiej obsługi pokroju mc donalda (w tym mc donald) oraz przeróżne pizzerie i budki z hamburgerami. Po miesiącu wskoczyłem na wagę i okazało się, że przytyłem aż 8 kg ! Gdzie naprawdę zmiana wagi jest u mnie sprawą ciężką gdyż mój metabolizm dość dobrze radzi sobie z każdym posiłkiem. Dlatego apeluję do wszystkich choć trochę dbających o siebie osób, jedzmy w takich miejscach z umiarem. Będziemy zdrowsi i oszczędzimy przy okazji troszkę pieniążków.

niedziela, 26 lipca 2009

W dzisiejszym menu "whose line"

Whose Line Is It Anyway

To dziwne... Szperając po youtubie jak zwykle zresztą będąc w pracy natknąłem się na filmik dość nieprzyjemnie zatytułowany "Pełny odcinek - 5x05 Jak jedzenie staje się kupą cz.1" - komentarze były jednoznaczne, ktoś pisał genialne ktoś inny "my brain was explode!". Postanowiłem obejrzeć choć troszkę... Szczerze pisząc nie dało się obejrzeć np. tylko minuty, ponieważ z każdą następną uśmiech na twarzy sam się pojawiał. W całokształcie po obejżeniu 10 min pierwszej części miałem banana na twarzy (czyli uśmiech od ucha do ucha). Moment w którym odgrywają scenki; mimo tego, że nie kojarzyłem wszystkich odgrywanych postaci był po prostu obłędny. To dziwne ale można by nie oglądać tego filmiku, a śmiać się z tego co mówią.



Byłbym strasznie nieuprzejmy gdybym nie napisał, że prowadzi sam Drew Carey! Wspaniała osobistość w świecie rozrywki i seriali komediowych.

Druga część i każda kolejna nabierała mocy potężnej dawki śmiechu niczym 40letnie wino. Nie będę Wam zabierał tej przyjemności i pozostawię oglądanie wszystkich części Wam drodzy blogowicze.

sobota, 25 lipca 2009

Sposób na darmowy posiłek w McDonald's

Sposób na darmowy posiłek w McDonald's

Jest to samouczek "jak można zdobyć jedzenie w mcdonaldzie" za free. Sposób jest bardzo prosty. Wystarczy mieć samochód i być miłym. Cała procedura wygląda następująco. Wychodzisz z domu, wsiadasz w samochód. Jedziesz do najbliższego mcdonald'a o godzinie wieczornej wtedy gdy zazwyczaj zamówienia są duże. Podjeżdżasz tylko po to by móc "niby" przejechać koło okienek mcdrive ponieważ rozmyśliłeś się, nie masz pieniędzy bądź po prostu chciałeś tędy przejechać. Mijasz pierwsze okienko. Czekasz aż gość za Tobą złoży zamówienie, chwilkę całość przeciągasz w czasie tak by zamówienie klienta mogłobyć zrealizowane. Podjeżdżasz pod drugie okienko i odbierasz posiłek z uśmiechem na twarzy. Teraz wystarczy zniknąć z pola widzenia tak szybko jak tylko się da.

Wszystko można obadać sobie również na tym filmiku



Odbiegając troszeczkę od tematu. Osoba która prowadzi cały filmik to nie kto inny jak Remi Gaillard. Znany z wielu ciekawych akcji. Jak chociażby przebieranie się za football'istę i zdobywanie przyłożenia z rzeczy które najczęściej ludzie trzymali w rękach. Moim ulubionym filmem jest jednak mecz siatkówki gdy wychodzi z zawodnikami, wita się z każdym i prawie mecz się rozpoczynął gdyby nie fakt, że sędziowie zauważyli o jedną osobę więcej na boisku.

piątek, 24 lipca 2009

Jak to jest zrobione ?

Jak to jest zrobione - Jedzenie podawane w samolotach




Zastanawialiście się kiedyś jak robione jest jedzenie w samolotach ? Mnie ten fakt spędzał sen z powiek. Do czasu gdy discovery uraczyło mnie odcinkiem "serialu" z serii "Jak to jest zrobione". Szczerze nie spodziewałem się, że na potrzeby każdego kursu samolotu tworzone jest średnio aż 45 tys. posiłków! Co daje dość pokaźny wynik i miło mnie zaskoczyło. Kontrole żywności dostarczanych do samolotów posiłków odbywają się przy każdym przylocie/odlocie.

Czemu nie piecze się świeżutkiego chleba w samolocie ? Otóż na wysokości które osiągają samoloty po prostu ciasto by nie urosło.

Potrawy nie mogą być mdłe bo na wysokości wszystko smakuje inaczej. Sztuczne utrzymywane ciśnienie w kabinie, niska wilgotność i wysokość sprawiają, że nasze kubki smakowe tracą wrażliwość.

Do ciekawszych żelaznych zasad linii lotniczych z pewnością należy w 100% wyważona wielkość posiłku i porcji. Która nie może przekroczyć ustalonych norm bo... Pasażer i potencjalny zjadacz takiego posiłku mógłby najprościej w świecie się pobrudzić.

Posiłki dla klasy ekonomicznej nie są tak dopieszczone jak dla klasy pierwszej, co można zaobserwować w sposobie przygotowywania i późniejszych efektów.

Jeśli już miałbym często latać wolałbym lecieć w klasie pierwszej. Przynajmniej miałbym pewność, że posiłek przygotowany dla mnie był przygotowywany z nadzorem i nie mógłby wyjechać z firmy nie poddany wcześniejszej kontroli.

czwartek, 23 lipca 2009

Sonda: Polskie jedzenie

Sonda: Polskie jedzenie



Wynika z tego, że polskie jedzenie ma charakter. Doceniamy je nie tylko my ale także nasi angielscy sąsiedzi. Najbardziej rozpoznawalne są produkty mięsne, nasz polski chleb oraz wyroby cukiernicze, takie jak chociażby kremówki. Nie zapominając także o naszym słynnym serku wiejskim. Dziwne w tym jest tylko to, że najlepsze produkty żywnościowe są nadal niszą w innych krajach. To troszkę niepokojące z racji tego, że importujemy dużo zagranicznych produktów, a nie mamy jak wybić się naszymi produktami. Na chwilę obecną najwięcej polskiego jedzenia znajdziemy w krajach graniczących z polską (nic dziwnego ponieważ kraje blisko siebie zamieszkujące najczęściej mają te same upodobania kulinarne). Z dalszych krajów najbardziej zauważalnym może być Wielka Brytania. To właśnie na wyspach znajduje się znaczna część polskiej emigracji "w poszukiwaniu szczęścia". Polacy szukający produktów zaczęli się o nie co raz częściej pytać lub sami sprowadzać z kraju. Tak zaczął kwitnąć interes w Anglii. Jest jeszcze kilka innych krajów lecz nie warto wymieniać ich po kolei ponieważ lista produktów wysyłanych jest stanowczo za krótka by się nią cieszyć.

środa, 22 lipca 2009

Etykieta


JEDZENIE

Siedzieć należy nie tylko wygodnie i pewnie, lecz także ładnie i elegancko.
Nogi pod stołem trzymamy zwarte. Nie krzyżujemy ich, nie zakładamy jednej na drugą. Stopy powinny spoczywać spokojnie. Nie poruszamy nogami.
Głowy nie należy podpierać ręką.
Kobieta powinna, ściskając lekko kolana, skrzyżować nogi w okolicy podudzia (powyżej kostek).
W czasie jedzenia trzymamy ręce na stole, powyżej przegubu.
Łokci nie trzymamy na stole.
Po zajęciu miejsca przy stole zdejmujemy kartkę z nazwiskiem, jeśli znajduje się na kieliszku do wina białego lub na serwetce, i odkładamy na bok.
Serwetkę, która służy do wytarcia ust w czasie posiłków, rozkładamy na kolanach.
Przed sięgnięciem po kieliszek ocieramy lekko usta serwetką, gdyż na brzegu kieliszka nie należy zostawiać śladów szminki i tłustych plam.
Sztućce są ułożone według kolejności użycia.
Przystępując do jedzenia, bierzemy najpierw sztućce znajdujące się najdalej od talerza, z kolei następne, trzymając się zasady - od zewnątrz do wewnątrz.
Wszystko, co znajduje się na stole i co się podaje, jest przeznaczone dla gości, którzy jedzą i piją bez potrzeby specjalnego zachęcania.
Pierwsza rozpoczyna jeść gospodyni.
Spożywając serwowane potrawy, nie pochylamy zbyt nisko głowy nad stołem. Siedzimy prosto, przenosząc sztućcami potrawy do ust, a nie odwrotnie.
Sztućce wzięte do rąk nie powinny więcej dotykać obrusa. Nie opieramy ich o stół i brzeg talerza.
Sztućce w przerwie jedzenia krzyżujemy na talerzu, a po zakończeniu - kładziemy na nim równolegle.
Kieliszków z winem nie trzymamy za kielich. Powinniśmy trzymać je za nóżkę.
Ręce trzymamy na stole oparte środkiem stawu przedłokciowego.
Gorliwe zachęcanie do picia alkoholu jest niegrzeczne.
Toasty wznosi się między daniami, a nie gdy na stole znajdują się gorące dania.
Interesowanie się zawartością kieliszków sąsiadów świadczy o braku kultury.
Poprawianie włosów, pudrowanie twarzy, szminkowanie ust odbywa się w garderobie, a nie przy stole.
Nie bawimy się sztućcami. Nie bębnimy palcami o blat stołu.
Nie ściągamy butów pod stołem, nawet w sytuacji dużego dyskomfortu dla stóp.
Usta wycieramy lewą ręką, prawą musimy mieć wolną, by unieść doń kieliszek z wodą lub winem.
Tylko płócienne serwetki kładziemy podczas jedzenia na kolanach. Papierowe powinny spoczywać przez cały czas posiłku po lewej stronie talerza.
Podczas aperitifu podaje się lekkie alkohole: wermuty, gin z tonikiem, campari, koktajle z soków owocowych. Jedynym mocniejszym trunkiem może być wówczas whisky z wodą lub lodem. Aperitif trwa ok. 20 minut.
Pierwszy toast zawsze należy do gospodarza lub zamawiającego, który w ten sposób wita gości. Wznosi się go tylko winem lub szampanem. Nigdy wódką czy piwem. Nie powinno się wznosić toastu przed przystawką.
Dekoracje jemy pod warunkiem, że są jadalne. Chorągiewki, parasolki i inne ozdoby służące wyłącznie do dekoracji potrawy na samym początku posiłku odkładamy na brzeg talerza. Podobnie jest z napojami. Nabite na brzeg szklanki cytrynę czy plasterek pomarańczy wrzucamy do środka szklanki i wyciskamy delikatnie mieszadełkiem.
Ryb nie powinno się jeść dwoma widelcami. Sztućce do ryb to widelec i szeroki tępy nóż, którym niczego nie kroimy, tylko oddzielamy mięso od ości. Zwykłym nożem i widelcem jemy ryby wędzone i śledzie.
Pestek i ości pozbywamy się tą samą drogą, którą trafiły do ust. Pestki wypluwamy dyskretnie na łyżeczkę i odkładamy je na brzeg talerza, ości usuwamy z ust widelcem. Jeżeli ość utkwi ci w gardle, przeproś, wstań od stołu i pozbądź się jej w toalecie.
Papierosy mogą się pojawić przy stole dopiero przy kawie i deserze lub deseczce serów. I to pod warunkiem, że wszyscy siedzący przy stole wyrażają na to zgodę.
Grzechem śmiertelnym jest zapalenie papierosa przy stole, kiedy nie wszyscy współbiesiadnicy zakończyli jedzenie.
Obowiązujące zasady grzeczności zmieniają się. Dziś podręczniki etykiety nie zachęcają już do rozpoczynania jedzenia niemodnym słowem: smacznego. Wstając od stołu natomiast, zawsze wypada podziękować.
Noże, widelce i łyżkę układamy wg kolejności spożywanych dań.
Obrane owoce kroi się fantazyjnie, np. w kostkę, romby lub w plastry (z miąższu można również wydrążyć kulki), dzieli na cząstki i układa dekoracyjnie na dłużym płaskim talerzu.
Morele, brzoskwinie i gruszki można pokroić na 6-8 części, wzdłuż owocu albo w kostkę.
Kiwi w plastry albo na 6-8 części, wzdłuż owocu, Ananasy na połówki lub ćwiartki plastrów albo w kostkę, Arbuzy i melony w kostkę lub słupki, można też wydrążyć z nich kulki, Śliwki kroi się na ćwiartki, Jabłka na 6-8 części wzdłuż owocu albo na półplasterki, Mandarynki, Klementynki dzieli się (zgodnie z budową) na cząstki; Pomarańcze, Grejpfruty można podzielić na cząstki albo pokroić w plastry lub połówki plastrów. Jagody, maliny i poziomki podaje się bez ogonków, w porcjach, na talerzykach albo w miseczkach, kielichach, kompotierkach itp., postawionych na talerzyku podstawce. Truskawki Można je podawać w porcjach, jak owoce jagodowe albo w dużej salaterce - obrane (całe czy też pokrojone na połówki)
Do nakładania owoców podaje się komplet sztućców albo dużą łyżkę i widelec (takie jak do drugiego dania). Nakryciem do owoców jest talerz deserowy oraz - jeśli owoców nie trzeba kroić - łyżka i widelec deserowy, a jeżeli owoce wymagają krojenia - nóż i widelec deserowy.
Owoce, które nie wymagają krojenia, je się łyżką, a widelcem jedynie przytrzymuje się większe kawałki. Jeżeli owoce są w dużych kawałkach i trzeba je kroić na talerzu, do jedzenia służy widelec. Nie należy jednak nakłuwać pokrojonych kawałków, lecz nabierać je na widelec, ponieważ nakłuwanie uznane jest za nieeleganckie. Jeżeli trafi się na pestkę, np. w cząstce pomarańczy, trzeba ją dyskretnie odłożyć łyżką na brzeg talerza.
Do drobnych owoców podaje się śmietanę lub cukier puder. Owoce te je się łyżeczką do herbaty. Jeśli są nałożone do pucharków, łyżeczkę kładzie się na talerzyku podstawce.
Jabłka i gruszki - po przełożeniu na talerzyk, kroi się na 4 lub 8 części (w zależności od wielkości). Każdą część obiera się i wycina z niej gniazdo nasienne. Odpadki odkłada się na przeznaczony do tego celu talerzyk. Jabłka i gruszki można jeść, biorąc je w rękę i odgryzając po kawałku albo posługując się nożem i widelcem (jest to zalecane zwłaszcza przy soczystych gruszkach).
Pomarańcze, mandarynki - skórę tych owoców nacina się w 4-6 miejscach i zdejmuje, a miąższ dzieli się na cząstki. Owoce je się rękami, dyskretnie odkładając pestki na talerzyk na odpadki.
Grejpfruty - podaje się je w połówkach, przekrojone w poprzek, na dużym talerzu, tak aby wokół owocu było wolne miejsce szerokości ok. 3 cm. Przed podaniem można posypać grejpfrut cukrem pudrem, ale i tak trzeba podać cukier osobno, gdyby ktoś chciał dosłodzić. Można też naciąć owoc specjalnym nożykiem wzdłuż komór, aby ułatwić wybieranie miąższu, ale nie jest to konieczne (z naciętego za wcześnie grejpfruta wycieka sok). Miąższ je się łyżeczką do herbaty albo specjalną łyżeczką do grejpfuta.
Arbuzy - przed podaniem kroi się je na płaty. Płat owocu nakłada się na talerz przeznaczonymi do tego sztućcami: łyżką i widelcem. Je się widelcem i nożem deserowym, obcinając od skóry po kawałku miąższu. Kawałki owocu nakłada się na widelec; nakłuwanie jest nieeleganckie. Pestki odsuwa się na brzeg talerza. Skórę i pestki odkłada się na talerz na odpadki lub zostawia na talerzu, jeśli nie będzie się już jadło.
Ananasy - owoce podaje się pokrojone wzdłuż na części, z ozdobnym pióropuszem (odcina się zwiędnięte końce). Każdą część kroi się w poprzek na kawałki szerokości 2 cm, które odcina się od skóry i przesuwa naprzemiennie w lewo i w prawo. Tak przygotowany owoc nakłada się na talerz przeznaczonymi do tego sztućcami i je widelcem oraz nożem, zostawiając skórę na talerzu jak w przypadku arbuza.
Melony - przed podaniem przecina się owoce na pół, wycina brzeg połówek w ząbki oraz wykrawa środek z pestkami. Połówkę lekko naciętą przy skórce wkłada się do miseczki z pokruszonym lodem. Do środka owocu można wlać 40 g czerwonego porto. Miseczkę stawia się na talerzyku. Miąższ je się łyżką, pomagając sobie widelcem. Melony można również podać tak jak ananasy.
Granaty - podaje się je w połówkach, przekrojone wzdłuż, i je łyżeczką do herbaty.
Banany - po przełożeniu na talerzyk deserowy obiera się je palcami, a skórę odkłada na talerz na odpadki. Banany je się widelcem i nożem, odkrawając po plasterku.
Kiwi - obiera się je ze skóry, którą należy odłożyć na przeznaczony do tego talerz. Je się widelcem i nożem, krojąc dowolnie w plasterki albo w cząstki (wzdłuż owocu). Kiwi można także przekroić w poprzek na połówki. Wtedy miąższ wybiera się łyżeczką, ale w ten sposób da się zjeść tylko owoc dojrzały.
Winogrona - najlepiej podawać do nich specjalne nożyki. Kładzie się je na talerzyku wyłożonym serwetką, obok patery z winogronami. Każdy odcina sobie gałązkę, kładzie ją na talerz i kolejno odrywa owoce. Na bardzo eleganckich przyjęciach dyplomatycznych przed zjedzeniem, pojedyncze winogrona płucze się w przygotowanej wodzie. Owoce powinno się jeść w całości. Sporadycznie można odłożyć skórkę i pestki na talerz na odpadki. Odkładanie tam sterty skórek jest nieapetyczne. Ten, kto nie może jeść całych owoców, powinien raczej zrezygnować z jedzenia winogron na przyjęciu. Jeśli nie ma się specjalnych nożyczek, można przed podaniem pociąć kiść na małe gałązki (5-6 owoców) i ułożyć ja tak, żeby wyglądały na niepocięte. Odrywanie przy stole gałązek jest nieeleganckie. W żadnym wypadku nie odrywa się też po jednym owocu z kiści leżącej na paterze. Czereśnie, wiśnie, porzeczki - powinny być z ogonkami (gałązkami), bo wtedy nie wycieka z nich sok i łatwiej je nałożyć na talerz. Nakłada się kilka wiśni, kilka czereśni, kilka gałązek porzeczek. Ogonki odrywa się palcami, podobnie odrywa się porzeczki od gałązek. Pestki i ogonki odkłada się ręką na talerzyk przeznaczony na odpadki.
Łyżkę po zjedzeniu zupy kładziemy na płaskim talerzu pod spodem, a nie zostawiamy w zupie.
Nie dosalaj jedzenia, dopóki nie spóbujesz.
Drób przy eleganckim stole je się sztućcami.
Karczochy je się, odłamując płatki od zewnątrz do wewnątrz i maczając w sosie. Po zjedzeniu płatków wycina się wnętrze kwiatu i wyjada dno za pomocą sztućców.
Ostrygi je się za pomocą specjalnego widelca. Odcina się od muszli, usuwa ciemne niejadalne części, skrapla cytryną i zjada.
Jeśli ostryga jest podana zamknięta, należy rozchylić ją specjalnymi szczypcami, trzymając cały czas poziomo wypukłą stroną w dół i zjeść prosto z muszli.
Małże można podawać w talerzu do zupy.
Krewetki należy podawać zawsze obrane. Jeśli krewetka nie jest obrana, uwolnij ją z pancerza, przekręcając w rękach pancerz i wydłubując ją ze środka.
Raki, langusty i homary jemy za pomocą szczypczyków i długiego widelczyka zakończonego ostrymi szpikulcami. Mięso wyciągamy z kleszczy, nóżek i ogona.
Ślimaki chwytamy za skorupę w specjalne szczypce, wyjmując ze środka małym widelcem z dwoma zębami. Mięso kładziemy na łyżkę i skrapiamy sosami lub dodatkami.
Jeśli podano ślimaki morskie, należy je wyjmować specjalną szpilką.
Koneser spaghetti używa jedynie widelca, jednak wskazane jest również podanie łyżki.
Dokładki, szczególnie zup i przystawek, nie są mile widziane, gdyż dania te jako początkowe nie są zwykle przygotowywane w dużych ilościach.
Jeśli posiłek jest za gorący, należy odczekać chwilę aż wystygnie, a nie dmuchać w danie.
Zbyt włókniste mięso można wyjąć na widelcu dyskretnie i odłożyć na brzeg talerza. Nie wypluwaj przeżutego mięsa w serwetkę.
Raki podawane są zwykle w całości je się je za pomocą specjalnego noża do pancerza, widelca i palców.
Kawior je się za pomocą łopatki lub noża z zakrzywionym ostrzem. Sztućce te nie mogą być metalowe, gdyż psują smak kawioru.
Kawior należy podawać mocno schłodzony. Można go jeść, nakładając na tost z masłem.
Sushi je się palcami lub pałeczkami, maczając w sosach.
Amuse-gueule francuska miniprzekąska na pobudzenie apetytu, np. kawałek pasztetu.
Chleb, bułeczki i masło są podawane w koszyczku na początku posiłku i należy je przełożyć najpierw na własny talerzyk, po czym urwać kawałki pieczywa i posmarować nożem do masła.
Koszyk z pieczywem powinien być przykryty serwetą, aby chleb nie obsechł.
Do kawioru i wędzonego łososia podajemy tosty bez skórki.
Do surowych ostryg najbardziej pasuje pumpernikiel.
Do serów pasuje pieczywo słodkie z orzechami, rodzynkami, bagietka, krakersy
Jajka na miękko podawane są w kieliszkach z łyżeczką położoną na podstawce. Obtłukuje się skorupkę,a jej resztki kładzie na talerzyk. Po obcięciu czubeczka jajka wyjadamy wnętrze łyżeczką.
Jajko w koszulce je się sztućcami zakąskowymi, a podaje w porcjach lub na podgrzanym półmisku.
Jajka na twardo podaje się obrane (wtedy nakładamy je łyżką lub szczypcami) lub w skorupkach (wtedy używamy rąk). Pamiętajmy o naczyniu na skorupki.
Jajka podaje się zaraz po przyrządzeniu (prócz jaj na twardo).
Kanapki jemy ręką, gdyż są zwykle bogato ustrojone. Po zakończeniu jedzenia rękę wycieramy serwetką.
Pasztety podawane jako przekąska są zwykle podawane w kawałkach. Nie należy kroić ich nożem.
Sałata powinna być podana na stół rozdrobniona w sposób umożliwiający jedzenie bez krojenia.
Czyste zupy i kremy podaje się w bulionówce z uszkami i zaczyna się jeść specjalną okrągłą łyżką do bulionu, a kończy wypijając (choć najnowsze zasady mówią, że już się zup nie dopija). Paszteciki podane jako dodatek kładzie się na talerzyku, po lewej stronie wyłożonym serwetką, i zjada ręką.
Zupy tradycyjne podaje się w wazie i każdy nakłada sobie na własny talerz nie więcej niż do wewnętrznego brzegu talerza.
Kurę w zupie je się sztućcami, łyżką popijając zupę. Kostki odkładamy na przeznaczony do tego talerz.
Groszek ptysiowy i grzanki do zup kremów podajemy w miseczce obok talerza i gość nakłada je sobie przed rozpoczęciem jedzenia zupy.
Nie należy maczać w zupie chleba.
Talerzy do zup nie należy przechylać, aby zjeść do końca. Łyżkę po skończeniu jedzenia kładziemy na talerzu-podstawce.
Ryb się nie kroi, tylko rozdrabnia. Wyjątkiem jest ryba wędzona.
Jeśli rybę podano z cytryną, można dołączyć specjalny przyrząd do wyciskania cytryny. Kładzie się go po prawej stronie talerza.
Sery zwykle podaje się po daniu głównym pokrojone na drewnianych tacach. Sery powinny być ułożone w kolejności od najłagodniejszych do najostrzejszych.
Mięso smażone, gotowane i duszone podaje się na stół poporcjowane.
Gulasz i ragout można jeść samym widelcem.
Żeberka można jeść palcami, jeśli na stole znajduje się podana do nich miseczka z wodą.
Ze względów higienicznych nie należy zjadać mięsa lub kawałków pieczywa bezpośrednio z widelca do founde, gdyż zaraz zostanie z powrotem zamoczony.
Udko można wziąć w rękę za koniec okręcony papierem lub folią aluminiową.
Ziemniaki je się widelcem - nie powinno się ich kroić.
Ziemniaki w mundurkach nacinamy i ściągamy skórkę palcami. Jeśli ziemniak jest podany w folii, środek wyjadamy łyżeczką.
Tort podaje się w całości na paterze i kroi specjalnym nożem maczanym w naczyniu z gorącą wodą. Kawałki tortu nakłada się łopatką.
Pokrojone kawałki ciasta podaje się na dekoracyjnym półmisku, a sosy do nich w sosjerkach.
Ciastka podaje się na paterze lub tacy i nabiera szypczykami. Można je jeść palcami lub widelczykiem, zależnie od rodzaju ciastek.
Przy podawaniu kawy należy pamiętać o dzbanuszku z mlekiem i cukiernicy z łyżeczką.
Łyżeczki do kawy i herbaty kładziemy na spodeczkach.

wtorek, 21 lipca 2009

Akcja Jedzenie Zamiast Bomb


Pod takim hasłem w niedzielne południe rozdawano ciepły posiłek osobom potrzebującym. Akcja ta jest prowadzona w Gdańsku od siedmiu lat. Tym razem okazało się, że rozdawanie jedzenia przeszkadza ochroniarzom gdańskiego dworca PKP.

Jak co roku, od siedmiu lat, w listopadzie rozpoczyna się akcja Jedzenie Zamiast Bomb, która trwa do wiosny. Jest to międzynarodowa inicjatywa (Food Not Bombs), która po raz pierwszy miała miejsce w latach osiemdziesiątych XX wieku w Stanach Zjednoczonych i została zainicjowana przez aktywistów ruchu antywojennego.

Nieformalny i spontaniczny charakter

Gdańska akcja pierwszy raz odbyła się jesienią 2001 roku w ramach protestów antywojennych związanych z konfliktem w Afganistanie. Grupa osób wywodzących się ze środowiska wolnościowego i antywojennego postanowiła rozdawać jedzenie, wyrażając w ten sposób swój protest wobec wojen i przeznaczaniu publicznych pieniędzy na zbrojenia. Akcja ta ma charakter nieformalny i spontaniczny, osoby w nią zaangażowane przygotowują co tydzień ciepły posiłek dla około 100 osób, korzystając wyłącznie z własnych środków, gotując jedzenie w prywatnych mieszkaniach.


Ostra reakcja ochroniarzy

W tym roku aktywiści spotkali się z ostrą reakcją ochroniarzy gdańskiego dworca. Okazało się, że dobroczynna akcja przeszkadza zarządcy dworca, który zabronił rozdawania posiłków na terenie do niego należącym. Ochroniarz, który domagał się natychmiastowego opuszczenia terenu PKP powoływał się na święte prawo własności i brak zgody właściciela na prowadzenie takiej akcji. W odpowiedzi, osoby rozdające posiłek powoływały się na prawo do korzystania z przestrzeni publicznej, jaką jest teren dworca.

Jedzenie zostało rozdane

Po kilku minutach wymiany zdań przybył również policjant oraz strażnik ochrony kolei. Potwierdzili oni słowa pracownika ochrony o prywatnym statusie terenu, na którym uczestnicy akcji się znajdowali i poprosili ich o zmianę miejsca. Nie było to jednak konieczne, gdyż prawie całe jedzenie zostało już rozdane i nie było więcej chętnych na ciepły posiłek. Nie oznacza to jednak, że problem ludzi bezdomnych z gdańskiego dworca nie istnieje.

Dworzec niedostępny dla bezdomnych i ubogich

Z rozmowy z osobami korzystającymi z pomocy aktywistów wynikało, że obszar dworca jest teraz niedostępny dla bezdomnych i ubogich, którzy spędzali tam większość czasu w okresie zimowym. Jeden z nich mówił nawet, że są w bardzo brutalny sposób wyrzucani lub po prostu nie wpuszczani na teren dworca przez pilnujących go ochroniarzy.

Zderzenie różnych idei

Jak deklarują organizatorzy akcji Jedzenie Zamiast Bomb, oprócz wymiaru praktycznego, jakim jest pomoc ludziom ubogim i głodnym, chodzi w niej również o przekaz ideowy. Jak pokazuje gdański przykład, na dworcu zderzają się dwie skrajne idee. Pierwsza, reprezentowana przez aktywistów, to idea bezinteresownej pomocy i działalności społecznej, połączona z idealistyczną wizją świata. Druga natomiast, uosobiona przez dworcowych ochroniarzy, to idea społeczeństwa opartego na sile i władzy pieniądza, gdzie rozdawanie jedzenia jest traktowane jako naruszenie porządku.

Czy idee te da się jakoś pogodzić i doprowadzić do poprawy losu tych najuboższych, korzystających z pomocy społecznej ludzi? Czas pokaże, a tymczasem aktywiści z gdańskiej inicjatywy Jedzenie Zamiast Bomb zapowiadają kontynuację akcji w dotychczasowej formie.

Odpowiedź Marka Sadowskiego, administratora dworca PKP W Gdańsku

Tydzień temu na terenie dworca pojawiły się przez nikogo nie podpisane ogłoszenia, o tym, że będą rozdawane bezpłatne posiłki. Nie mam nic przeciwko wspieraniu osób potrzebujących, ale dobrze by było, żeby organizatorzy takiej akcji uzgodnili wcześniej z nami gdzie i kiedy mogliby je rozdać. Są miejsca w których mogą te zupki wydawać i ja takie miejsce wskazałem, z tyłu dworca, na rampie, przy tzw. "ogrzewalni". Jednak oni woleli rozdawać je zprzed budynkiem dworca w centralnym miejscu, na co się nie mogłem zgodzić.

Grupę tę można było zidentyfikować tylko po anarchistycznym transparencie jaki wywiesiła przed dworcem. Ale nie pisze tu już nikt o tym, że zbierali również pieniądze do puszki, o czym powiedzieli mi pracownicy ochrony. Nieprawdą jest też to, że wszystkie zupy rozdali, bo to było tylko kilka lub kilkanaście zupek. Ja im tłumaczyłem, gdzie są w tej chwili bezdomni, na dworcu ich nie ma - ale organizatorzy woleli stać przed dworcem PKP. Nie jesteśmy przeciw rozdawaniu zupy komukolwiek, ale niech to ma ręce i nogi.

poniedziałek, 20 lipca 2009

Dyspareunia, dlaczego unikamy kontaktów seksualnych?

Circle Of Friends

Photographer: Tina Phillips


Dziś seks nie jest tematem tabu. Niechętnie wciąż jednak mówimy o problemach intymnych. Każdy chce mieć bowiem udane życie erotyczne. Badania naukowe dowodzą jednak, że około 30% kobiet odczuwa dyskomfort podczas stosunków płciowych, wiele cierpi także na różne zaburzenia seksualne. Jedną z nich jest dyspareunia. Poniżej prezentujemy porady jak sobie radzić z objawami jej towarzyszącymi i jak im skutecznie zapobiegać.


Bywa tak, że z różnych powodów tracimy ochotę na seks. Czasem jest to efekt zwykłego stresu, przemęczenia, niewłaściwego trybu życia, ale również i wielu chorób. Jedną z takich dolegliwości jest dyspareunia. Objawia się ona przede wszystkim powtarzającym się, częstym bólem narządów płciowych podczas zbliżeń intymnych. Zdarza się, że te symptomy występują również przed i po stosunku. Może mieć ona podłoże zarówno natury fizycznej jak i psychologicznej. Przyczynami dyspareunii są m.in.: stany zapalne w obrębie narządów płciowych, suchość pochwy, powikłania po zabiegach operacyjnych w obrębie dróg rodnych oraz poród. Czasem również jest ona wywoływana przez napięcia silnie powiązane z uczucie podniecenia seksualnego bądź niemiłe skojarzenia, które powstały w przeszłości np. w skutek podejmowania prób współżycia podczas infekcji miejsc intymnych.

W leczeniu dyspareunii istotne jest wczesne rozpoznanie jej przyczyn, a następnie ich usunięcie. Dlatego w określaniu źródła problemu ważna jest znajomość własnego ciała i stała obserwacja zachodzących w nim zmian. Żadnych symptomów nie należy bagatelizować. Dyspareunia w większości przypadków bywa uleczalna. Istnieją również różne leki oraz środki, które hamują rozprzestrzenianie się dolegliwości, wspomagają ich leczenie oraz utrzymywanie naturalnego pH pochwy i odpowiedniego nawilżania. Przykładem takiego preparatu medycznego jest Cicatridina, stworzona na bazie kwasu hialuronowego. Składnik ten ma dobroczynny wpływ na organizm. Przyspiesza gojenie ran, łagodzi podrażnienia, wspomaga proces regeneracji błony śluzowej oraz przywraca funkcję napięcia i elastyczności. Wpływa ona również na zwiększoną produkcję śluzu w pochwie oraz skutecznie przeciwdziała jej suchości. W każdym przypadku należy udać się jednak po fachową medyczną poradę do właściwego lekarza specjalisty.

Przypadłości intymne to często dokuczliwy problem. Nie należy jednak się ich wstydzić, gdyż większość z nich można wyleczyć. Istnieje wiele sposobów, ograniczających ryzyko ich wystąpienia. Poniżej przedstawiamy kilka z nich.

1. Badaj się regularnie u lekarza specjalisty.
2. Jeśli zauważasz nawet małe zmiany w twoim ciele, idź do lekarza. Nie pozwól, żeby przekształciły się one w coś poważniejszego.
3. Dbaj o właściwą higienę intymną.
4. Po odbytych chorobach, zabiegach, operacjach, infekcjach, porodach zachowuj odpowiednio długa wstrzemięźliwość seksualną.
5. W sytuacjach intymnych zadbaj o miłą atmosferę. Seks ma być przyjemnością i relaksem dla duszy i ciała. Kochaj się z partnerem tylko kiedy czujesz się dobrze i naprawdę masz na to ochotę.
6. Utrzymuj organizm w dobrej kondycji fizycznej.
7. Zachowuj ostrożność w sanitariatach publicznych, w saunie, na basenach oraz w trakcie dłuższych podróży.

Należy pamiętać, że każdy organizm funkcjonuje trochę inaczej, dlatego warto poszukać własnego punktu równowagi i rytmu życia.

niedziela, 19 lipca 2009

Nie stać nas na wyrzucanie jedzenia

Spaghetti

Photographer: Suat Eman

Spaghetti on fork.


Jak często porządkujesz lodówkę, wyrzucając popsutą żywność? Zdarza ci się zapomnieć o kanapce i odnaleźć ją spleśniałą po kilku dniach? Czy zawsze kupujesz to, czego naprawdę potrzebujesz?

Jeśli po przeczytaniu tych pytań już czujesz wyrzuty sumienia, jesteś na dobrej drodze by zmienić złe przyzwyczajenia. A jest co zmieniać. Polacy masowo nie szanują żywności, kupują jej nadmiar i prawie każdy wyrzuca do śmieci to, czego nie zjadł. W tym niechlubnym rankingu skutecznie próbujemy dogonić Brytyjczyków. Rozsądek podpowiada, że jednak warto zwolnić.


"Nie marnuj jedzenia. Wyrzuć do śmieci stare przyzwyczajenia" to kampania społeczna, której celem jest uświadomienie negatywnych skutków ekologicznych, społecznych i ekonomicznych marnowania żywności. Czy skutki tej kampanii będą widoczne w najbliższej przyszłości ?

Z mojego punktu widzenia będzie co raz gorzej. Czemu ? Jakie są moje argumenty ?

Nie ma tutaj składowych poza jednym przykładem. Lenistwo to jeden z najbardziej znanych nam przeszkód w "zdrowym" życiu. To właśnie nasze nic nie robienie sprawia, że powiedzmy po przyjściu z pracy nie chce nam się iść do sklepu po zakupy. W tym celu kupujemy więcej niż potrzebujemy tego powiedzmy na dwa dni. Racje żywnościowe zakupujemy z myślą o co najmniej tygodniu (bo po co sobie zawracać głowę kilka razy co ileś tam dni; przecież nie ma w tym najmniejszego sensu). Otóż jest w tym sens i to nie mały. Wychodzenie po zakupy to przede wszystkim ruch, ruch to zdrowie. Kupowanie z umiarem tyle ile potrzebujemy, ograniczy nasze wydatki, róbmy więc listy naszych potrzeb. Spisujmy je na kartce papieru, komórce gdzie bądź to możliwe. Wierz lub nie ale to się sprawdza, poza mną uważają tak inni jak chociażby sam Maciej Kuroń.

Jako ciekawostkę mogę dodać, że kampanię poparli synowie Macieja Kuronia - Jan i Jakub, a także Pascal Brodnicki i Katarzyna Grochola. Organizatorzy, Banki Żywności, którego inicjatorem był między innym Maciej Kuroń, poprzez kampanię zachęcają producentów i dystrybutorów żywności do przekazywania darów dla ubogich. W najbliższym czasie w telewizji, radiu i na billboardach pojawią się spoty i plakaty promujące akcję "Nie marnuj jedzenia".
Polskie realia: jedzenie w śmietniku, a naród głoduje

Miesiąc temu w naszym kraju Instytut Millward Brown SMG KRC przeprowadził badania dotyczące marnotrawienia żywności. Nawet 83 proc. respondentów uważa, że wyrzucanie jedzenia to nasz społeczny problem, prawie jedna trzecia Polaków przyznaje też, że zdarza jej się wyrzucić pełnowartościową żywność. Na śmietniku ląduje przede wszystkim pieczywo, ale także bardzo dużo ziemniaków, wędlin, innych warzyw i owoców. Dane te mają mocniejszy wydźwięk, gdy zestawimy je z liczbą osób, żyjących w Polsce w skrajnym ubóstwie - to aż 2,5 mln osób. 35 proc. Polaków nie stać na jedzenie mięsa czy ryb co kilka dni. W Unii Europejskiej gorzej jest tylko na Słowacji i Łotwie.
Osobiście nie do końca wierze w te badania gdyż zrobił je naród którego młodzież w 87% uważa, że Auschwitz to marka piwa. Z jednym muszę się jednak zgodzić, że mięso które w zasadzie jest silnikiem napędowym wielu obiadów zdarza się raz na jakiś czas gdy tak naprawdę powinniśmy jeść takie rzeczy codziennie a tym bardziej zróżnicowany pokarm by dostarczyć organizmowi potrzebnych witamin. Jedyne co nam niedługo pozostanie w zdrowym odżywianiu to picie codziennie 1,5 litra wody...

Wielka Brytania - wielkie marnotrawstwo

Mieszkańcy Wielkiej Brytanii każdego roku wyrzucają 1/3 produktów spożywczych, ktore kupują. Finansowo, dla każdego gospodarstwa domowego jest to koszt w wysokości 400 funtów. Małe rodziny, z jednym lub dwójką dzieci, wyrzucają do kosza więcej niż rodziny wieloosobowe. Aż 25 proc. żywności w śmietnikach nie jest nawet rozpakowana.

Nie chciałem tego komentować ale muszę i zrobię to po Waszemu.

"the pot calling the kettle black" / przyganiał kocioł garnkowi


W tym miejscu postanowiłem skończyć artykuł. Z racji tego, że dość mocno zdenerwował mnie fakt oceny i "badań" naszych sąsiadów. Ponieważ "każdy powinien dbać o swój ogródek". Kończąc chciałbym zachęcić do odwiedzenia choć raz strony która znajduje się pod tym linkiem www.niemarnuje.pl oczywiście znaczna część czytających tego bloga nie skusi się aby tam zajrzeć ale każdy kto to zrobi będzie wygrany.

sobota, 18 lipca 2009

Fastfood szkodzi nawet karaluchom

Hamburger

Photographer: Suat Eman

Mini hamburger in the plate.



Spożywanie źle zbilansowanych posiłków prowadzi do otyłości i zmniejszonego libido nie tylko u ludzi, ale też u karaluchów, piszą „Izwiestia”.

Entomolodzy już jakiś czas temu wyjaśnili, jak porcje żywieniowe wpływają na zdolność karaluchów do rozmnażania się. Patricia Moore z Uniwersytetu Exeter w Anglii udowodniła, że karaluch z pełnym brzuchem nie ma ochoty na czynności reprodukcyjne. Zresztą Homo sapiens dobrze o tym wiedzą. Teraz doktor Moore chce się dowiedzieć, jak się sprawy mają w przypadku karaluchów, które za młodu karmiono niezbilansowanymi posiłkami, a przede wszystkim jedzeniem typu fastfood.

Pani naukowiec podzieliła młode samice karaluchów na dwie grupy. Jedną karmiła bogatą w białko karmą dla rybek akwariowych z dodatkiem wysoko-węglowodanowej owsianki, zastosowała tzw. "dietę zrównoważoną". Druga grupa dostawała tylko karmę dla rybek. Samice z obu grup mogły jeść, ile chciały. Nie chodziło o ilość, a o różnorodność.

Nimfy (młode samice karaluchów), które nie osiągnęły jeszcze dojrzałości płciowej, nie różnią się wcale wyglądem zewnętrznym od osobników dorosłych (imago). Kiedy nimfy z obu grup przeobraziły się w imago, Patricia Moore uśmierciła kilka z nich i odkryła, że osobniki z drugiej grupy, która żywiła się fastfoodem, były znacznie grubsze od osobników z pierwszej grupy i cierpiały na otyłość. Ponadto samice z drugiej grupy, które przeżyły, raczej nie chciały się sparować, były zbyt wybredne przy wyborze partnera, rzadziej wydawały na świat potomstwo.

Zatem otyłość oraz zaniedbywanie obowiązków małżeńskich wskutek stosowania niezrównoważonej diety występują nie tylko u ludzi, ale też u karaluchów.

piątek, 17 lipca 2009

Fast food pod lupą

Pizza Package

Photographer: Suat Eman

Pizza written package for transport meal.

Terms of use





Jeżeli nadal bez ograniczeń będziemy dawać naszym dzieciom pieniądze na hamburgery, frytki i zapiekanki, za parę lat niechybnie czeka nas epidemia otyłości - ostrzegają specjaliści od żywienia.


Bary szybkiej obsługi i uliczne budki serwujące "coś na ciepło" zrobiły u nas zawrotną karierę. Kiedyś nie wypadało paradować po ulicy i jeść, dzisiaj nikogo nie dziwi widok spieszących się ludzi z kawałkiem gorącej pizzy, kebabem albo hot dogiem w ręce.

Pytani o to, dlaczego żywimy się w snack-barach, mówimy: bo tam jest taniej niż w większości restauracji; bo nie mamy czasu na to, żeby spokojnie usiąść, zamówić danie, poczekać i zjeść bez pośpiechu; bo buła z mięsem na dłużej zaspokaja głód; bo smakuje nam tego typu jedzenie.

Często powołujemy się również na swoje dzieci, które lubią chodzić do "poważnych" restauracji, gdzie mają swoje kąciki i na pamiątkę pobytu dostają czapeczki, baloniki i inne gadżety.

A co przemawia przeciw fast foodom?

Igraszki ze zdrowiem

Uwielbiane, zwłaszcza przez dzieci, fast foody to przede wszystkim źródło tłuszczu. 100 g frytek ma aż 560 kcal (40 proc. kalorii przypada na ziemniaki, a pozostałe - na tłuszcz).

Tymczasem ta sama ilość ugotowanych ziemniaków ma tylko 60 kcal. Jeśli chodzi o tłuszcz, to zgodnie z zasadami zdrowego żywienia powinno się na nim smażyć tylko jednego dnia. Duże, renomowane sieci snack-barów przestrzegają tej zasady (w trosce o reputację, ale także z powodu kontroli inspekcji handlowej czy sanepidu i groźby wysokich kar pieniężnych), lecz w małych ulicznych budkach olej we frytownicach jest wykorzystywany zdecydowanie dłużej.

W czasie wielokrotnego podgrzewania uwalniają się z niego szkodliwe substancje, np. nadtlenki lipidowe, które przyspieszają procesy miażdżycowe i rakotwórcze. Taki tłuszcz, mimo że pochodzenia roślinnego, stanowi też najbogatsze źródło tzw. kwasów tłuszczowych trans. Są one szkodliwe i działają na nasz organizm, tak jak nasycone kwasy tłuszczowe pochodzenia zwierzęcego, czyli podnoszą poziom "złego" cholesterolu (LDL), a obniżają "dobrego" (HDL). Im więcej takiego tłuszczu, znajduje się w naszej diecie, tym gorzej dla zdrowia.

Ile mają kalorii:

Big Mac 570 kcal
Cheeseburger
z bekonem 464 kcal
Kawałek pizzy peperoni (ok. 120 g) 306 kcal
Hamburger
245 kcal
Chickenburger
234 kcal
Mała porcja frytek 227 kcal
Hot Wings
(1 skrzydełko) 218 kcal
Hot dog
214 kcal

wg danych Amerykańskiego Towarzystwa Dietetycznego

Raz na jakiś czas

Zdaniem dietetyków i lekarzy, częste jedzenie potraw bogatych w tłuszcze zwierzęce może prowokować powstawanie niektórych nowotworów układu pokarmowego, przyspiesza miażdżycę oraz chorobę wieńcową. Dania typu fast food są bardzo kaloryczne, a wiadomo, że nadmiar kalorii to prosta droga do otyłości, która jest chorobą.

Z najnowszego raportu Amerykańskiego Towarzystwa Dietetycznego wynika, że w USA niemal 400 tys. osób umiera rocznie w następstwie otyłości (za którą w dużej mierze odpowiadają fast foody spożywane w niebywałych ilościach). Tego typu żywność zawiera dużo soli (niekorzystnie wpływającej na układ krążenia i moczowy), natomiast mało witamin oraz błonnika (a niedobór błonnika - jak wiadomo - prowadzi do zaparć). Nawet jeśli hamburger ma w środku plasterek ogórka albo pomidora czy skromny listek sałaty, to i tak ów listek nie zastąpi zdrowego posiłku, tym bardziej że zwykle posmarowany jest warstwą niepolecanego przez dietetyków majonezu.

A może sałatkę?

Właściwie wszystkie snack-bary oferują podobne menu oparte na kanapkach, hamburgerach i frytkach. Na szczęście coraz częściej wprowadzają do swej oferty warzywne czy owocowe sałatki i to one powinny stanowić podstawę posiłku. Np. sieć KFC uruchomiła nawet tzw. zieloną linię i serwuje misy sałaty z dodatkami różnych warzyw i kawałkami ciepłego panierowanego kurczaka. Sałatkowa misa nie dostarcza zbyt wielu kalorii: w 100 g dania jest ich zwykle od 57 do 75.

To nieprawda, że możemy jeść byle co i byle jak bez szkody dla zdrowia. Kiedyś nasz organizm się zbuntuje przeciw tej bylejakości. Oczywiście, że nie ma nic złego w hamburgerze, kawałku pizzy, frytkach czy zapiekance jedzonych od czasu do czasu, ale w dniu, w którym po nie sięgniemy, zadbajmy o to, żeby pozostałe posiłki zawierały dużą ilość warzyw, owoców, nabiału, ryb itd.

Jeżeli już zdecydujemy się na tzw. szybkie jedzenie, to zamawiajmy je w renomowanych sieciach, gdzie codziennie przygotowywane są świeże posiłki (nawet jeżeli robi się je z mrożonek) - a nie w ulicznych budkach. A w czasie wakacji przekonujmy nasze dzieci do owoców, warzyw, ryb, a nie kalorycznych buł, ciasta oraz frytek nasączonych tłuszczem i z solą.