piątek, 28 sierpnia 2009
Jedzenie Ekologiczne
Autorka Inka Wrońska zaczyna poradnik zdaniem:
"Anglicy mają takie powiedzenie: jesteś tym, co jesz. Zdecydowanie lepiej jeść rzeczy zdrowe, naturalne, bez konserwantów, barwników i w ogóle sztuczności. Nawet jeśli to znaczy droższe. Bo z jedzeniem jest jak z perfumami - nie chodzi o to, aby wylać na siebie dużo, tylko aby te kilka kropel rzeczywiście dobrze pachniało"
Następnie zaczyna wypunktowywać jak jeść z umiarem i oczywiście ekologicznie, jak kupić, przygotować bądź zdobyć ekologiczne jedzenie, co jest dla nas zdrowe a co nie. I tak (w skrócie).
1. Jedzmy produkty sezonowe.
2. Kupujmy to co rośnie niezbyt daleko - będzie świeżo.
3. Kupujmy na bazarach i bezpośrednio od hodowców i rolników.
4. Samodzielnie pieczmy chleb i mięso, uprawiajmy zioła, rosół gotujmy na mięsie. (bardzo przyklaskuję, jestem jak najbardziej za. Przy okazji gdyby komuś zaświtała myśl żeby piec chleb, to proszę bardzo Wypiek Domowego Chleba )
5. Przywoźmy z zagranicy produkty wysokiej jakości. Autorka daje tu przykłady: Oliwa z niedojrzałych oliwek fruttato intenso z Toskanii, suszona szynka z Kraju Basków, oliwki z Peloponezu, miód z Krety, zioła i ich mieszanki z krajów południowych i.in.
6. Sprawdzajmy producentów jedzenia, czy są EKO
7. Szukajmy na opakowaniach certyfikatu 'Ekologiczne'
8. Unikajmy plastikowych i innych nieekologicznych opakowań.
Po treści wypunktowanej autorka zwraca uwagę na ruch Slow Food, Fair Trade itd.
Gorąco zachęcam do przeczytania całego artykułu gdyż jego prostota i spójność w treści kontynuowanego tematu w bardzo przejrzysty sposób może rzucić nowe światło na nasze stare, zakorzenione poglądy: artykuł można znaleźć pt. Zostań Ekoistą
czwartek, 27 sierpnia 2009
Przesmaczna pizza w zasięgu ręki
Po chwili na powierzciasto do pizzychni wody powinna się utworzyć skorupa z pęknięciami - znak, że drożdże pracują. Dodajemy sól (pół łyżeczki) i ze dwie łyżki oliwy (z oliwek, nie jakiś tam olej).
Całość mieszamy i ugniatamy rękami aż do poczucia skrajnego zmęczenia nadgarstków i uzyskania jednolitej miękkiej masy. Oprószone mąką zostawiamy na jakieś 20 minut w cieple, aby podrosło.
Wyrośnięte ciasto rozwałkować lub rozgnieść rękami w celu zyskania żądanego kształtu i pozostawić na blasze na parę minut, aby jeszcze podrosło. Blachę wcześniej natłuścić, a najlepiej wyłożyć specjalnym papierem do pieczenia ciast.
W międzyczasie zrobiliśmy sos, wykorzystując do tego roztarty pomidor, oliwę, posiekaną cebulę i czosnek. Do sosu dodajemy obowiązkowo pieprzu, a zależnie od nastroju i fantazji także papryki, soli i innych przypraw.
Na górę kładziemy salami, warzywa - np. cebula, papryka. Można położyć przesmażone wcześniej i przyprawione pieczarki. Całość obficie przesypujemy startym serem (w ideale jest to mozzarella, choć nie koniecznie). Na koniec możemy posypać bazylią, oregano lub oliwkami.
Piec musi być nagrzany możliwie najlepiej. W piekarniu 220 st.C z termoobiegiem pizza jest gotowa po około 12 minutach.
środa, 26 sierpnia 2009
Smacznie,zdrowo, nie-reklamowo
Twoje dziecko zaczyna cię prosić o „jedzenie z telewizji”? Twierdzi, że wszyscy koledzy w szkole odżywiają się chipsami, hamburgerami oraz batonami? Spokojnie, są sposoby na twojego małego „fana śmieciowego jedzenia”.
Photographer: Dino De Luca
Baby.
Po prostu nie możesz mu na to pozwolić. Przeczytałaś chyba z tysiąc podręczników i wiesz dobrze, jak ważne jest właściwe odżywianie dla twojego dziecka. A tymczasem codziennie wysłuchujesz litanię próśb o kolejne niezdrowe rarytasy. Co zrobić, by maluch znów „przestawił” się na twoje smakołyki?
Chwila prawdy
Teraz niejako na własnej skórze odczuwasz, jaki wpływ ma reklama na dzieci. Maluch, który zobaczył na szklanym ekranie reklamę słodyczy, będzie w sklepie domagał się właśnie takich słodkich produktów. Co ciekawe (i przerażające zarazem!) nawet dzieci, które nie umieją mówić, potrafią bezbłędnie rozpoznać charakterystyczne logo na pudełku np. cukierków! To, czy ulegniesz naciskom malucha czy też nie, zależy tylko od ciebie!
Chroń swoje dziecko!
Jeśli chcesz, by twój uczeń nie został „ofiarą reklamy” możesz go zabezpieczyć przed jej wpływem. Wystarczy, że zastosujesz kilka zasad.
* Przede wszystkim rozmawiaj ze smykiem – bez końca wyjaśniaj dziecku, że reklama ma na celu namówienie ludzi do zakupu np. chipsów, nawet jeżeli nie są one tak całkiem zdrowe. Zapytaj malca, ja sądzi: czy powinno się ulegać, jeśli ktoś nakłania do zrobienia czegoś złego?
* Spróbuj ograniczyć oglądanie reklam w twoim domu. Możecie wybierać takie kanały, w których nie ma spotów (niektóre programy z bajkami w ogóle nie emitują reklam). Postaraj się włączać telewizor na dany materiał, a potem od razu go wyłączajcie.
* Pozwól dziecku od czasu do czasu kupić coś, na co ma szczególną ochotę – nawet jeśli jest to coś bardzo niezdrowego. Możecie np. ustalić, że raz w miesiącu maluch zje taki smakołyk, np. żelki albo chipsy.
* Pokaż konsekwencje – wyjaśnij dziecku, że częste jedzenie niezdrowych przekąsek powoduje otyłość (żadne dziecko nie chce być grube!), odbiera siły (można mieć słabsze wyniki na wf-ie) oraz powoduje próchnicę (nikt przecież nie lubi borowania!).
Daj coś w zamian!
No dobrze, załóżmy, że już prawie pozbyłaś się „śmieciowego jedzenia” z domu. Teraz jednak musisz działać, bo inaczej twój maluch znów zacznie dopominać się telewizyjnych smakołyków.
* Zaproś dziecko do kuchni i razem przyrządźcie np. hamburgery dla całej rodziny. Wiadomo - to, co domowe na pewno będzie zdrowsze.
* Jeśli chcesz, by twoje dziecko jadło zdrowe przekąski, umieszczaj je w miejscach widocznych, np. ustaw misę z owocami lub obrane marchewki na kuchennym stole. Dzięki temu twój uczeń zaraz po powrocie ze szkoły trafi na taki zdrowy posiłek i nawet nie pomyśli o niezdrowych smakach.
* Miej w domu tylko zdrowe smakołyki, np. migdały, pestki słonecznika, chrupki chleb, całą masę owoców i warzyw.
* Podawaj jedzenie w ciekawej formie, np. ułóż je ładnie na półmisku, zrób kanapki w ciekawych kształtach lub dorób „ideologię” do dania – wymyśl historię, np. „Takimi oto kanapkami kiedyś pożywiali się rycerze wyruszając do boju…”
wtorek, 25 sierpnia 2009
Lekarze w dzisiejszych czasach słabo są poinformowani o aspektach związanych z dietą. Nowoczesna medycyna tak jak wiele innych zawodów kręci się wobec tzw. "pigułki na wszystko" czyli zrobić tak żeby było dobrze, przy minimalnych nakładach. Przykrym jest natomiast fakt, że koncerny farmaceutyczne chcą utrzymywać taki stan rzeczy a tak naprawdę nie chcą ujawniać żadnych badań, gdyby postępowali inaczej przemysł ten byłby praktycznie nie dochodowy a w takim wypadku mają pole do popisu gdy jakaś choroba zacznie atakować. Wtedy wchodzi lek o nazwie np. "x" który zarabia grube miliony.
Wracając do tematu kinematografii, zaprezentuję link do filmu który jest mocniejszy niż paczka "extra mocnych". Jeśli chcesz się czegoś nauczyć, rozjaśnić sobie umysł na pewne sprawy dotyczące żywienia i jedzenia to serdecznie polecam ten film.
Mówiąc krótko ten film jest MOCNIEJSZY niż paczka “extra mocnych”. Zarezerwuj sobie półtorej godziny wolnego czasu, usiądź wygodnie i oglądaj. Przygotuj się na duży zastrzyk pożytecznej wiedzy – prawdziwej wiedzy o tym, co się dzieje z nami, ze współczesną medycyną oraz wiedzy o autentycznym, skutecznym uzdrawianiu.
„Jedzenie ma znaczenie”
klikając w powyższy link zostaniesz przeniesiony na stronę youtube i kolejne odcinki filmu powinny się włączać automatycznie.
poniedziałek, 24 sierpnia 2009
Koteczek proszący o jedzonko
Photographer: bk images
Cat portrait. Rescue cat.
Błąkając się po youtube'je (jak zwykle zresztą), napotkałem na bardzo słodki filmik. W roli głównej występuje gdzieś tak 3 tygodniowy kotek, wyuczony specjalistycznego proszenia o jedzenie. Nie mam tutaj na myśli sposobów sprawdzonych lub takich który każdy z nas zapewne kojarzy: miauczenie, mizianie po nogach, skakanie, wspinanie się po nas lub po czymś w celu przejęcia pożądanego ładunku jedzenia. Chodzi mi tutaj raczej o gest który nie jeden człowiek na ziemi robił gdy był bardzo głodny. Składanie rąk jak do modlitwy i charakterystyczne proszenie "ale mamo, ja jestem głodny, za ile będzie obiad ?". Ten kotek z pewnością przebija swoich pobratymców.
Pod tym linkiem znajdziecie przekomiczny film który po krotce opisałem powyżej.
sobota, 15 sierpnia 2009
Niesamotwity chomik
Wydaje mi się jednak, że chomik nagrany przez tę koleżankę to po prostu jakiś po czarnobylowy mutant. Na zewnątrz jest taki jak cała reszta populacji pięknie wyglądających gryzoni domowych, ale za to w środku nastąpiła mutacja w wyniku której powstała w żołądku tej miniaturki, równie mała miniaturowa czarno dziura która wszystko wciąga, dlatego właśnie chomiczkowi nadal jest mało, cokolwiek by nie wcinało.
piątek, 14 sierpnia 2009
Dieta cud: reklama
Według mnie jest to w miarę śmieszna reklama, ukazująca prawdę o dietach i przeprowadzaniu procesów odchudzania na sobie. Nie ma sensu działać wtedy gdy jesteśmy maksymalnie głodni. Przecież nasze ciało wie lepiej czego nam potrzeba i w jakich ilościach.
czwartek, 13 sierpnia 2009
Sztuczek magiczny czas
wtorek, 11 sierpnia 2009
Slow Food czy Fast Food?
Moda na Slow Food przyszła do nas z zachodu.
Życie w ciągłym pośpiechu źle wpływa na nasze samopoczucie
. Dlatego też coraz częściej z wielkim podziwem patrzymy na ludzi, którzy posiadają zdolność racjonalnego gospodarowania swoim czasem i umiejętność znalezienia równowagi między pracą, a chwilą, którą mogą poświęcić na przyjemności.
Zdrowe, spożywane w spokoju o odpowiednich porach, posiłki sprawiają, że lepiej funkcjonujemy, mamy więcej energii i siły do pracy, jesteśmy bardziej skoncentrowani i spokojni. Świetnie zdają sobie z tego sprawę członkowie międzynarodowej organizacji Slow Food, którzy stanęli w obronie tradycyjnej żywności.
Ruch społeczny zwany Slow Food powstał jako forma protestu przeciwko powstającym na masową skalę barom typu fast food. Moda na Slow Food przyszła do nas z zachodu, gdzie w porze lunchu ludzie spotykają się w restauracjach, bistrach i knajpkach, by razem spędzić czas przy wspólnym posiłku. Amerykańscy naukowcy odkryli natomiast, że w momencie największego obciążenia i zmęczenia, kreatywność pracowników spada o 45%. Aby tę kreatywność zwiększyć, wystarczy naprawdę niewiele. Małe zmiany mogą dać spektakularny efekt, aby w pełni cieszyć się każdym dniem. Należy odnajdywać przyjemności w drobnych czynnościach. A czy istnieje bardziej prozaiczna czynność, która jednocześnie może dostarczyć wiele przyjemności i korzyści niż... jedzenie.
Slow Food vs. Fast Food?
Ruch społeczny zwany Slow Food powstał jako forma protestu przeciwko powstającym na masową skalę barom typu fast food. Jego twórcy namawiają do rezygnacji z niezdrowej
, „szybkiej kuchni” na rzecz zdrowej i naturalnej żywności. Postulują spożywanie wartościowych posiłków, które zapewniają nie tylko moc witamin i wartości odżywczych, ale dają również całkowitą pewność, że składniki, z których je przygotowano nie były modyfikowane genetycznie. Zwolennicy Slow Food doszli do wniosku, że powolne celebrowanie posiłków sprzyja ogólnemu, dobremu samopoczuciu. Tak narodził się Slow Movement.
Slow Food - jedzenie godne zaufania ?
Niewielu z nas wie o istnieniu restauracji i kawiarenek, które serwują klientom potrawy przyrządzane tylko z naturalnych składników, a atmosfera która towarzyszy jedzeniu sprzyja relaksowi i odprężeniu. Jazz Bistro podąża za Slow Movement forsując tym samym ideę powrotu do naturalnych rytmów życia.
Idealnym przykładem są restauracje sieci Jazz Bistro Group, jak NU, ZEN czy też Gwiazdeczka. Wśród zup, sałatek, przekąsek odnajdziemy dobrze znane smaki z dzieciństwa. Co jakiś czas w karcie pojawia się zestaw nowych dań, będących wariacją na temat kuchni konkretnego regionu, na przykład azjatyckiej czy włoskiej. Dopełnieniem są wyśmienite kawy i aromatyczne herbaty. Olbrzymim atutem tych miejsc jest niepowtarzalna atmosfera – zawsze przy nastrojowych dźwiękach smooth jazzu i chilloutu. ZEN Jazz Bistro wyróżnia się przede wszystkim niezwykłą stylistyką wnętrz i niepowtarzalną atmosferą. ZEN to miejsce idealne na nieformalne spotkania w eleganckim klimacie, gdzie można oderwać się na chwilę od codzienności. Goście podkreślają, że tu odnajdują spokój. Także w restauracji NU można odpocząć i zapomnieć o pracy. Smaki fusion sprzyjają atmosferze relaksu. Goście NU unikają zachowań wiążących się z kontrolą czasu: zerkania na zegarek i telefon
komórkowy, sprawdzania planu zadań. Do codziennego słownika należy włączyć słowa na pozór już dziś zapomniane: „delektować się”, „rozkoszować”, „relaksować”. Idea Slow Movement, która towarzyszy restauracjom NU, ZEN i Gwiazdeczka pozwala odnaleźć spokój. Tu posiłek nie służy jedynie do zaspokojenia głodu lecz jest przede wszystkim źródłem przyjemności, rozkoszą dla podniebienia, okazją do spotkań towarzyskich i rodzinnych, a także odwiecznym rytuałem.
poniedziałek, 10 sierpnia 2009
Jak powstał McDonald ?
Firma została założona 23 lipca 1940 w San Bernardino w Kalifornii przez braci Dicka i Maca McDonaldów. Od 1953 firma udziela franczyz. Dwa lata później, 2 marca, Ray Kroc stworzył prawną formę dla systemu franczyzowego: McDonald's Systems, Inc. W 1960 firma została przemianowana na McDonald's Corporation. Jako spółka akcyjna jest ona notowana na Nowojorskiej Giełdzie Papierów Wartościowych (NYSE) od 5 stycznia 1966. W 2007 McDonald's dysponował 31 tys. barów szybkiej obsługi w ponad 119 krajach na całym świecie[1]. Firma jest również właścicielem innych marek restauracyjnych, jak Aroma Café, Boston Market, Donatos Pizza i Pret a Manger. W 2007 przychody firmy wyniosły 22,8 mld dolarów, a zyski netto – 3,9 mld dolarów.
Od tego czasu McDonald stał się popularny w wielu regionach...
...w japonii
...w tajlandii
...w krajach arabskich
Model biznesowy
Większość barów McDonald's serwuje dania zarówno dla gości zajmujących stoliki, jak i kierowców samochodów (drive-in lub drive-thru), aczkolwiek istnieje też wiele barów typu McDrive, w których przyjmuje się wyłącznie zamówienia od kierowców i nie ma żadnych stolików – zwykle przy autostradach, stacjach benzynowych lub centrach handlowych. Istnieje szereg barów "tematycznych", jak np. Rock-and-Roll McDonald's. Niektóre nowsze bary są jednocześnie miejscami rozrywki, zwanymi McDonald's Playlands lub PlayPlaces. Model biznesowy McDonald's Corporation różni się nieco od modelu innych sieci fast food. Oprócz zwykłych opłat franczyzowych i procentu od sprzedaży, dochodem McDonald's są również czynsze, częściowo powiązane ze sprzedażą, w USA McDonald's jest bowiem zawsze właścicielem nieruchomości, na której znajduje się bar będący przedmiotem umowy franczyzowej. Jak stwierdził Harry J. Sonneborne, jeden z założycieli McDonald's: Jesteśmy biznesem w dziedzinie nieruchomości. Jedynym powodem, dla którego sprzedajemy hamburgery, jest to, że przynoszą największy dochód płatnikom czynszu.[potrzebne źródło] W Europie model jest odmienny; np. w Wielkiej Brytanii McDonald's jest właścicielem jedynie ok. 30% placówek; także w Polsce franczyzobiorcy często najmują powierzchnię od innych wynajmujących.
McDonald's w Polsce
Pierwszą restaurację otwarto 16 czerwca 1992 roku w Warszawie - na rogu ulic Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej. Koszt budowy wynosił 1 mln dolarów. W dniu otwarcia ustanowiony został rekord świata w liczbie transakcji, 45 tysięcy klientów dokonało 13,304 zamówień - ten rekord jest niepobity do dzisiaj[2]. Obecnie w Polsce znajduje się 225 lokali tej sieci. Zatrudnionych jest ponad 13,5 tys. osób
niedziela, 9 sierpnia 2009
Czy unikać spożywania soli?
Naukowcy apelują o unikanie spożywania soli.
Dodawanie soli do potraw znacznie zwiększa prawdopodobieństwo nadciśnienia i udarów mózgu. Potwierdzają to najnowsze badania ekspertów z Kanady, którzy apelują o unikanie słonych dań.
Na nadciśnienie cierpi łącznie miliard ludzi na świecie. Prawie jedna trzecia zachorowań to wynik spożywania nadmiernej ilości soli, podkreślają badacze na łamach Kanadyjskiej Gazety Lekarskiej. Eksperci podają przykład południowoamerykańskich plemion Indian, które w ogóle nie stosują soli i nie mają żadnego problemu z nadciśnieniem.
Z drugiej strony Japończycy spożywają aż po 15 gramów soli dziennie i wyjątkowo często zapadają na tego typu choroby.
Kanadyjscy naukowcy radzą więc, by drastycznie ograniczyć sól: z dziesięciu gramów - bo tyle średnio spożywają dziennie mieszkańcy zachodu - do maksymalnie trzech. Najprostszą jednak receptą jest niedodawanie soli do żadnych potraw.
sobota, 8 sierpnia 2009
Zdrowe jedzenie czy jednak na odwrót ?
Dla starożytnych Greków oliwa była równie cenna jak złoto. Aztekowie traktowali czekoladę niczym świętość. Migdały były cenione już przez mieszkańców starożytnego Egiptu, a awokado przez wieki symbolizowało płodność. Te produkty są znane ludzkości od tysięcy lat. Jednak dzielą nie tylko dłuuugą historię- wszystkie mają unikalne właściwości. Jakie? Pełne są kwasów jednonienasyconych (MUFA). Ten „dobry tłuszcz” chroni przed chorobami przewlekłymi, a także, według najnowszych badań, pomaga zrzucić zbędny tłuszczyk. Najlepiej sprawdza się w walce z „oponką” wokół talii. Dlatego dietetycy polecają te produkty podczas stosowania diety na osiągnięcie płaskiego brzucha.
Oto 5 likwidatorów tkanki tłuszczowej, które obfitują w kwasy jednonienasycone MUFA:
- Oleje
- Orzechy i nasiona
- Awokado
- Oliwki
- Czekolada
Jedzenie jednej porcji (nie mniej nie więcej), któregoś z tych produktów żywnościowych do każdego posiłku utrudni gromadzenie się groźnego tłuszczyku w okolicach talii, a nawet pomoże ci pozbyć się paru centymetrów. Każda porcja danego produktu zawiera wysoką ilość kwasów jednonienasyconych. Najlepiej włączyć je do codziennej diety lub do diety odchudzającej. Nie powinno to stanowić problemu, gdyż wszystkie są smaczne (szczególnie czekolada) i można je podawać w różnej postaci.
Oleje
Do wyboru: kanadyjski olej canola, oliwa z oliwek, olej sezamowy, sojowy, słonecznikowy, lniany, olej z orzechów włoskich albo orzechów arachidowych oraz sos pesto.
Porcja: 1 łyżka stołowa
Jak go używać? Smaż na oliwie albo oleju sezamowym, arachidowym, canola, orzechowym. Używaj pesto do makaronów, ryżu lub kanapek, dodawaj je też do zup i grillowanych potraw. Marynuj w oliwie, albo oleju sezamowym lub arachidowym. Używaj oleju lnianego jako dressing do sałatek (pamiętaj, że ten rodzaj oleju nie może być stosowany do gotowania i smażenia).
piątek, 7 sierpnia 2009
Paul Newman i historia z 50 jajkami
Cool Hand Luke - No man can eat 50 eggs scene
Paul Newman w jednym z filmów wojennych w których zagrał ściemnia, że zjada 50 gotowanych jajek. Chłopie, nikt tylu jajek nigdy nie zjadł ! Rodzi się tutaj pytanie skąd reżyserowie i scenarzyści fajnych filmów biorą takie głupie pomysły. Z jednej strony widz szokuje się widząc i słysząc coś takiego, ale jak to zwykle bywa nie pokazują całości zakładu tylko samą końcówkę. Polecam moment od piątej minuty, jest najzabawniejszy. Jest chyba łącznie 5 ujęć jak Newman je jajka, reszta to powtórki. Wystarczy lekko się skupić, wytężyć wzrok i możemy zauważyć niedociągnięcia. Nie będę ich dokładnie opisywał ponieważ nie chcę zabierać zabawy Wam drodzy czytelnicy.
Ciekaw jestem jakie jest Wasze zdanie odnośnie jajecznego szaleństwa. Czekam na maile w stylu "ile udało mi się zjeść jajek", "rekord mojego taty" itd. Także ślijcie wiadomości tego typu na pocztę. Możecie być pewni, że najciekawsze opowieści trafią z czasem do posta związanego z okazją świąteczną.
czwartek, 6 sierpnia 2009
Bloc Party - Like Eating Glass
Post odbiegający troszkę od normy ustalonej na początku ale to chyba nic nie szkodzi jak od czasu do czasu na blogu o jedzeniu nie będę pisał o jedzeniu. Nie będę, bo popadnę w jakąś psychozę ciężką. Już mam takie spaczenie bo mimo wszystko jak dobrze widzicie w tytule jest słowo "eating" na szczęście nic poza tym słowem nie kojarzy się tym razem z jedzeniem. Bloc Party jest dość fajnym zespołem choć nie podoba mi się szczerze ten teledysk dlatego podaje go Wam na złotej tacy do wnikliwego obejrzenia i przeanalizowania go. Otóż z mojego punktu widzenia, wydaje mi się, że troszkę odbiegli jeśli chodzi o profesjonalne wykonywanie teledysków. Wygląda to tak jakby ktoś z domu zakosił kamerę z półki i latał po miasteczku kręcąc co i kogo popadnie. Przy fajnej muzyce spodziewałem się na więcej niż to co zaprezentowali. Dlatego mogliby się Bloc'si ogarnąć i nie odstawiać takich fuszerek. A co Wy myślicie na ten temat drodzy blogowicze ? Czy takie nieprofesjonalne teledyski to dobra wizytówka w branży muzycznej ? Czy to ma na celu udowodnienia jacy artyści są abstrakcyjni. Może mają jakieś specjalne wizje swoich teledysków tylko czy uda im się zdobyć nimi popularność ? Troszkę nurtujące pytania, ale mam nadzieję, że są na temat. Tak czy siak muzyka fajna słuchać się da ale teledysku nie polecam, zresztą oceńcie sami...
środa, 5 sierpnia 2009
Kobayashi vs Wielki Niedźwiedź
"Legendary competitive eating champion Takeru Kobayashi battles a huge Kodiak bear. Part of the glasscapsule video miscellania series."
Dosłownie "maneating machine". Kobayashi o którym kiedyś już pisałem zaskoczył mnie po raz ponownie. Filmik dość stary, emitowany w na amerykańskim kanale telewizyjnym Fox. Japończyk wystartował w przedziwnych zawodach jedzenia hot dogów "wyprzedź w jedzeniu hot dogów niedźwiedzia". Od samego początku filmu wiedziałem, że Kobayashi polegnie. Czemu ? Otóż tak jak na samym początku jak i na końcu potwierdzając tę samą wersję trener miśka oraz prezenterzy powiedzieli, że miś został odpowiednio przygotowany do zawodów w takim sam sposób jak przygotowywał się Kobayashi. Czyli troszkę się głodził. W wyniku czego mógł zjeść więcej. Wynik który ustanowił Japończyk jak zwykle był imponujący niestety nie na tyle by móc wygrać ze zwierzątkiem. W ten właśnie sposób futerko wygrało nad legendarnym pożeraczem parówek. Chociaż Kobayashi odgraża się, że z miłą chęcią wystartuje w zawodach jeszcze raz by pokazać światu, że z miśkiem da się wygrać!
wtorek, 4 sierpnia 2009
Rybia japońsko-rosyjka ruletka
Dziś znalazłem dość szokujący materiał pochodzący z kanałów przyrodniczych jakimi są Discovery. Szczerze byłem dość zaskoczony, że ludzie w Japonii jedzą trujące ryby. Ten dość dziwny sposób na zaspokojenie swoich potrzeb kulinarnych u nas jest odbierany bardziej jako rytuał i chęć popełnienia samobójstwa. Bo tak można nazwać własnowolną próbę zjedzenia takiego przysmaku. W pierwszej chwili pomyślałem sobie, że jest to nie możliwe i wyłączyłem filmik gdyż nasłuchałem się przesądów, że trujący gatunek ryby występujący w filmie uśmierca za każdym razem. Kilka godzin później postanowiłem jeszcze raz przeanalizować film tylko tym razem do końca. Naprawdę opłaciło się. Faktycznie każde zjedzenie takiej ryby kończy się śmiercią ale tylko w wypadku gdy jest źle przygotowana. To tak jak zjeść muchomory (taaak da się), tylko trzeba je odpowiednio przygotować i nie wiem ile razy gotować. Ja osobiście ani na rybę ani na grzybki bym się nie zdecydował bo raczej cenie swoje życie. Osoby przygotowujące potrawy z trujących ryb w Japonii muszą koniecznie posiadać licencję na przygotowanie w tym zawodzie. W latach czterdziestych jeden z amerykańskich prezydentów narzucił ten wymóg na Japonię ponieważ bał się o obywateli swojego narodu. Sposób przygotowania ryby jest na filmie umieszczonym poniżej. Stanowczo odradzam zabawy samemu w te klocki ! W najlepszym wypadku dojdzie do paraliżu całego ciała i porażenia mózgu. Wolałbym raczej mieć możliwość jeszcze kiedyś uprawiać sex albo chociaż przełączać samemu kanały w telewizji, nie wspominając o wyprawie po piwko do żabki.
poniedziałek, 3 sierpnia 2009
Buszmen kontra Dżungla
Dla wszystkich mających twarde żołądki i osób znacznie uodpornionych na takie obrazy, umieszczam filmik specjalnie dla smakoszy i tych wszystkich których społeczeństwo nazwało "buszmeni". Jeden film który wywołał małą kontrowersje na kanale animal planet. Ponieważ bushmen pan "wild" prawie zwymiotował do kamery prawie nie mogąc zjeść przysmaku o którym mówił znaczną część swojego 60 minutowego dokumentalnego odcinka. Zapraszam do oglądania.
Po obejrzeniu tego filmu z pewnością nie będziecie oglądać telewizji przez dłuższy czas niektórych mogą ominąć nawet ogłoszenia towarzyskie. Jeśli oglądaliście film z kimś kto nie przetrzymał tego filmu to jedyne co mogę napisać to "przepraszam". Ale oglądaliście ten filmik na własną odpowiedzialność. Dziwi mnie fakt, że osoba która nazywa się buszmenem ma opory z czymś co nazywa leśnym przysmakiem. To przecież prowadzący nas zachęca i pokazuje, że w dżungli można przeżyć. W takim razie czemu gardzi tym co znalazł i nazywa jedzeniem ? Najwyraźniej ten dokument to taka mała nieudana reklama animal planet bądź wstawka pełniąca rolę przypomnienia nam o jedynej i niepowtarzalnej osobistości jaką był (dobrze wiecie o kogo mi chodzi).