Sposób na jedzonko
Kilka dni temu w telewizji na TV4, leciał bardzo ciekawy program o nazwie "Galileo". Widziałem go wcześniej już kilka razy i nie przypadł mi do gustu z racji jego prostoty i w moim odczuciu kompletnie NIE śmiesznego prowadzącego.
Piątkowy wieczór, siedzę znudzony przed telewizorem. Pogoda jak na złość totalnie "inna" niż bym chciał. Pstryk! Tuż przed moimi oczyma ukazuje się napis "niemiecki sposób na zdobycie jedzenia bez pieniędzy" pomyślałem sobie, że to będzie prawdziwy pogrom. Zawziąłem się do oglądania...
Ku mojemu zaskoczeniu nie był to biegający po mieście ochlapus żebrzący o jedzenie. Tylko dość wysublimowane i delikatne pomysły które można zastosować w celu zredukowania kosztów wyżywienia praktycznie o połowę, a czasem nawet do zera!
Po wprowadzeniu nastąpiło uroczyste odliczanie od 10 pozycji do 1, tej najbardziej kulturalnej i najlepiej zorganizowanej. Postaram się opisać te które utkwiły mi w pamięci najlepiej. Ponieważ nie chciałbym przekręcić żadnych faktów.
Akcja w studenckiej stołówce
Jedynym mankamentem tej operacji jest fakt, że osoby zza społeczności studenckiej muszą wykupywać tzw. kartę studencką dzięki której mogą bez przeszkód poruszać się po całym obiekcie. Ceny na stołówce są troszkę wyższe dla takich osób ale zawsze możemy dogadać się z jakimś studentem, że damy mu pieniążki a on/ona kupi nam na swoją kartę to co będziemy chcieli. Jeśli przyjmiemy system oceniania od 1 do 5 to mogę szczerze napisać, że dam za ten sposób max 2.
Wycieczka do firmowej piekarni
Na wstępie oceniam sposób zaoszczędzenia pieniążków na 4. Ponieważ udając się do takowej piekarenki odchodzą nam koszty związane z podatkiem VAT. W ten oto sposób za połowę ceny możemy kupić bardzo dużo pieczywa które jak opisują w programie powinno nam starczyć na 2-3 dni.
Degustacja w markecie
Chyba najlepszym sposobem na najedzenie się do syta jest degustacja próbek w markecie. Nasz bohater nie płacąc kompletnie nic najadł się pieczywa, wędlin i serów nie dorzucając do tego interesu ani złotówki, a jak stwierdził "napchałem się do syta". Zdecydowanie 5/5
Po sąsiedzku: "Sąsiedzi pieczę ciasto!"
Ostatni z pomysłów szalonego prezentera telewizyjnego to sąsiedzka pomoc. Nie mając żadnych składników udajemy się do części miasta w której nas nie znają i udajemy nowego sąsiada który "tworzy" ciasto na odwiedziny znajomych, rodziny etc. Odwiedzamy sąsiadów pamiętając, że możemy poprosić tylko o jeden składnik którego rzekomo brakuje nam do naszego cake'a. Gdy uzyskujemy wszystkie składniki możemy spokojnie wrócić do domu i zacząć wypiek. Czas który prezenter poświęcił na szukanie składników to zaledwie dwie godziny! Moja ocena 4/5
Oczywiście wymienione przeze mnie sposoby mogą zaistnieć w życiu tylko przy założeniu, że życzliwość i dobroć ludzi z którymi będziemy rozmawiać będzie na podobnym poziomie która była przedstawiona w programie. W innym wypadku niektóre sposoby mogą być kompletnie nieprzydatne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz